Mimochodem na Jurze powstały prawdopodobnie najlepsze trasy nartorolkowe w Polsce.
3 gminy, które potrafiły się dogadać, 3,5 mln zł, z czego większość z funduszy unijnych i piękna jurajska przyroda – ta mieszanka dała trasy, które oficjalnie nazywane są ścieżkami pieszo-rowerowymi, ale z powodzeniem korzystać mogą z nich fani nartorolek, a zimą – jeśli pogoda pozwoli – także biegacze narciarscy.
Łączna długość wyasfaltowanych odcinków to nieco ponad 21 km, z czego do jazdy na nartorolkach nadaje się 20 – krótki odcinek, prowadzący do miejscowości Brzeziny można wykorzystać co najwyżej do treningu podbiegów.
Najdłuższy, 13-kilometrowy odcinek tworzy pętlę w kompleksie leśnym, który zahacza o miejscowości Ostrężnik, Trzebniów, Przewodziszowice i Czatachowa.
Dogodne punkty początkowe to Ostrężnik (dla osób jadących od strony Częstochowy/Złotego Potoku) oraz Przewodziszowice (dla osób jadących z Górnego Śląska/Żarek).
Ścieżki mają po około 2 metry szerokości, utwardzone i uprzątnięte pobocze. Zdecydowana większość pętli biegnie przez las (w przewadze – iglasty), a ze względów bezpieczeństwa na nartorolkach najlepiej pokonywać ją zgodnie ze wskazówkami zegara (poczynając od Ostrężnika). Na widocznym powyżej rozwidleniu trzeba jechać w lewo. Trasa jest dość wymagająca – suma podbiegów to około 180 metrów – to mniej więcej tyle, ile najlepsze na świecie biegaczki mają do pokonania na klasycznej trasie w szwajcarskim Davos (10 km). Nie brakuje dłuższych podbiegów i szybkich zjazdów.
Pierwszy wymagający fragment znajduje się już około 1 km po starcie, gdzie po pokonaniu podbiegu trzeba się zmierzyć z jednym z dwóch najniebezpieczniejszych zjazdów. Jego trudność polega nie tylko na prędkości, którą można tam rozwinąć, ale także na tym, że widoczność jest tu ograniczona (wąwóz i lekki łuk) – należy więc bardzo uważać, a za pierwszym razem zrobić pieszy rekonesans. Warto trzymać się lewej strony, ponieważ jadący z dołu mogą nas nie widzieć.
Po około 100 metrach trasa się wypłaszcza i wiedzie do miejscowości Trzebniów, gdzie na odcinku około 600 metrów trzeba przejechać drogą, wiodącą przez miejscowość (droga jest rzadko uczęszczana, ale mimo to należy się mieć na baczności). Tuż przed sklepem należy skręcić w prawo i po kilkudziesięciu metrach trafiamy z powrotem na ścieżkę. Wspinamy się nią do Czatachowy, gdzie za obiektami sakralnymi należy skręcić w lewo. Tu kierujemy się w stronę Przewodziszowic, a po drodze mamy dwa dość niebezpieczne fragmenty – pierwszy to ostry zakręt, drugi – zjazd wiodący do Przewodziszowic (na szczęście jest tu dobra widoczność, warto jednak stopniowo wytracać prędkość).
W Przewodziszowicach czeka nas kolejny podbieg i dwa szybkie zjazdy (pierwszy – kończy się przeciwstokiem, drugi – ma zakręt, ale jest w miarę bezpieczny), a po dojechaniu do Czatachowy (środkowej części miejscowości) trzeba przeciąż skrzyżowanie z drogą wiodącą przez miejscowość, by po około 300 metrach znów znaleźć się w lesie. Ostatni odcinek do Ostrężnika jest już stosunkowo łatwy i z powodzeniem mogą z niego korzystać mniej wprawni biegacze (łatwiejszy jest odcinek pokonywany od Ostrężnika do Czatachowy).
Prawo wjazdu na ścieżki mają pojazdy Lasów Państwowych, a także te, która mają zezwolenie (w tym maszyny rolnicze). Ponieważ nie ma szlabanów, zakazy mogą być łamane – należy więc być czujnym.
Wkrótce więcej o drugim odcinku – z Żarek do Mirowa.
Tekst i fot. Kamil Zatoński
2 komentarz do “Jurajski raj nartorolkowy”