Zimy ani widu, ani słychu

Livigno to obecnie jedno z niewielu miejsc w Europie, gdzie są przygotowane trasy biegowe.

„Śnieg nieśmiało prószy” – głosi najnowszy komunikat pogodowy z Jakuszyc. Ale tak naprawdę zimy nie ma nie tylko w kalendarzu. I nic jej nie zapowiada.

Na rynkach finansowych po hossie zwykle przychodzi bessa, ale w pogodzie zasada zmienności nie obowiązuje. „Gorzej niż w zeszłym sezonie na pewno nie będzie” – pocieszali się narciarze, ale na razie wiele wskazuje na to, że owszem, może być jeszcze gorzej, bo śniegu nie ma nie tylko tam, gdzie już w zeszłym roku był krótko albo było go jak na lekarstwo, ale także tam, gdzie było go pod dostatkiem. Wyśmiewane przez wielu prognozy norweskiego portalu yr.no na razie się sprawdzają i są bezlitosne: przez najbliższe dwa tygodnie śnieg popada w niewielu miejscach i to zwykle tam, gdzie wysokość nad poziom morza przekracza 2 tys. metrów. Czyli np. we francuskim Bessans (śniegu tu na razie nie ma), czy włoskim Livigno (tam jednak na razie mamy odwilż i śniegu ubywa).

Nie zanosi się natomiast na rychłe nadejście zimy we włoskim Południowym Tyrolu, który przed rokiem tonął w śniegu już w grudniu. Na razie narciarze mogą tam kręcić kółka na sztucznie naśnieżonych, 2-3-kilometrowych pętlach w Antholz oraz w położonym tuż za austriacką granicą Obertilliach.

W szwajcarskim Davos, gdzie w grudniu zaplanowano zawody Pucharu Świata, armatki też będą musiały pójść w ruch, ale dopiero wtedy, kiedy temperatura spadnie poniżej zera – ma to nastąpić 2 grudnia. O naturalnym śniegu należy na razie zapomnieć – nie ma go w prognozach do 7 grudnia.

Białego puchu nie ma też np. w austriackich ośrodkach St. Ulrich am Pillersee i Seefeld, gdzie zaplanowano zawody OPA Cup.

W Polsce popadało w okolicach Zakopanego i na płn-wschodzie, ale zimą z prawdziwego zdarzenia trudno to nazwać. Przypomnijmy – przed rokiem Puchar Kościeliska inaugurował amatorskie ściganie na nartach i w tym roku pewnie będzie tak samo (w prognozach akurat tu są opady śniegu), ale zima później odpuściła. Podobnie było w Jakuszycach, gdzie w okolicy Nowego Roku zima zaczynała szybkie pożegnanie. Różnica jest na razie taka, że mróz jest, ale śniegu jak na lekarstwo.

Gdzie więc można pobiegać na nartach? Daleko na północy Skandynawii (ale też nie wszędzie) i włoskiej Val Formazza, dolinie wcinającej się w Szwajcarię. Ale i tu temperatura jest dodatnia, a zamiast śniegu pada deszcz. Odwilż zbiera też żniwo w szwajcarskim Ulrichen. Październik i listopad były w Europie wyjątkowo ciepłe i suche, wygląda niestety na to, że grudzień będzie podobny.

Szwajcarskie Ulrichen

Blick Richtung Ulrichen & Weisshorn

Kamil Zatoński

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *