Do tego, że trener Justyny Kowalczyk lubi ponarzekać, zdążyliśmy się przyzwyczaić. Tym razem ma jednak powód.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Aleksander Wierietielny po raz kolejny mówi, że rolkostrada, którą odnowiono niedawno na terenie zakopiańskiego COS jest za krótka i za płaska. Za chwilę co prawda wspomina, że jest tam… zjazd (są też dwa podbiegi, wkrótce fotorelacja), ale to i tak za mało dla Justyny Kowalczyk. Czyja to wina, że nasza najlepsza biegaczka nie ma w kraju odpowiednich warunków do treningu?
– Słyszałem, że były projekty i pieniądze na dodatkowe kilometry, ale komuś to nie pasowało i pomysł odrzucił. Mimo, że nie jest to tak kosztowna inwestycja jak budowa stadionu. Justyna zasługuje na obiekt z prawdziwego zdarzenia, żeby ćwiczyć w Zakopanem nie dwa, a cztery razy w roku i nie jeździć do Estonii czy na Białoruś. Tu ma świetne warunki, brakuje tylko trasy. Moim zdaniem największa wina leży po stronie Polskiego Związku Narciarskiego. Działacze powinni walczyć o to, by zbudować tę trasę. Kiedy w PZN ktoś interesuje się budową nowej skoczni albo remontem starej, to budują albo remontują. Zainteresowania biegami nie ma, dlatego nie ma rolkostrady – mówi Rosjanin.
Podkreśla, że Apoloniusz Tajner, szef PZN, zna problem, ale jakoś nie udaje się przekonać działaczy do budowy ośrodka z prawdziwego zdarzenia. Co ciekawe, wśród celów strategicznych związku, ogłoszonych na niedawnym walnym zjeździe, znalazła się „modernizacja i wykonanie trasy biegowej” w Zakopanem (COS). Jest też budowa infrastruktury na Polanie Jakuszyckiej we współpracy z Czechami (ciekawe, co na to Stowarzyszenie Bieg Piastów? – red.). Jest też oczywiście inwestycja w skocznię zakopiańską, bo skoki to oczko w głowie prezesa. Kilka dni temu z rozmowie z Polską Agencją Prasową wykazał się on zresztą ignorancją w temacie biegów, wymieniając wśród zdecydowanych faworytem w sztafetach pań… Rosjanki, które już od paru lat nie dobijają do podium w biegu rozstawnym.