
Czy technika klasyczna wkrótce przejdzie do historii?
Wygrana Aleksego Połtaranina w Toblach w biegu techniką klasyczną na sprzęcie do łyżwy wywołała lawinę komentarzy.
Kazach wygrał o włos z Rosjaninem Jewgienijem Biełowem (ten biegł na sprzęcie i przy smarowaniu tradycyjnym), a w TOP20 zmieścili się jeszcze dwaj inni narciarze, którym ani nie były potrzebne smary na trzymanie, ani inna technika niż bezkrok – Szwed Daniel Richardsson i Francuz Maurice Manificat.
Brytyjski biegacz Andrew Musgrave natychmiast zgryźliwie skomentował na twitterze, że smary na odbicie są przeceniane.
Kick wax- it’s definitely overrated!
— Andrew Musgrave (@musgraveandrew) styczeń 7, 2015
Nie licząc sprintów, do tej pory nie zdarzyło się, by bieg techniką klasyczną w Pucharze Świata wygrał narciarz, który nie korzystał z gripów czy klistrów. Takie zwycięstwa stały się natomiast normą w biegach długodystansowych, ale tam profile trasy temu sprzyjają. W Toblach podbiegów nie brakowało (fakt, nie były mordercze), warunki śniegowe były natomiast trudne, nic więc dziwnego, że niektórzy postawili na szybszą jazdę i siłę mięśni przy popularnym „pchaniu”.
Komentarzy, wieszczących rewolucję i początek końca techniki klasycznej w jej nomen omen klasycznym wydaniu, nie brakuje.
– Mamy małą rewolucję – ocenia Vegard Ulvang, szef komitetu FIS ds. biegów, którego członkowie mają teraz ból głowy. Czy wymagać od organizatorów biegów, by profil tras był tak wymagający, by zwyczajnie nie opłacało się „pchać”? A może po prostu zrezygnować z techniki klasycznej? Jeśli nic nie zostanie zrobione, rewolucja może pójść w niechcianym kierunku – chodzi o tzw. alley skating, czyli bieganie na „gołych” nartach polegające na ciągłym zmienianiu torów. O tym, że tak wyglądało to w Toblach, wspomniał m.in. Szwed Marcus Hellner.
Torgeir Bjorn, komentator norewskiej telewizji NRK nie ma wątpliwości, że jeśli krok klasyczny na najwyższym poziomie ograniczy się do bezkroku, nie będzie sensu utrzymywania dotychczasowego podziału na technikę klasyczną i dowolną.
– Jeśli wszyscy będą tylko pchać, to zanik „klasyka” jest kwestią czasu – dodaje Morten Aa Djupvik, były trener norweskiej kadry.
Paradoksalnie, to właśnie Skandynawowie są ojcami rewolucji, a organizatorzy wielu biegów długodystansowych szykują trasy tak, by nie stawiać zawodników z maratońskiej elity przed dylematem: smarować czy nie smarować?
Vegard Ulvang przyznaje, że trudno zatrzymać trendy, bo teoretycznie najprostsze rozwiązanie – wystromienie tras – oznaczałoby konieczność przebudowy wielu ośrodków, a w niektórych miejscach wycięcie nawet jednego drzewa to bariera nie do przeskoczenia.
Sam Norweg ma oczywiście sentyment do klasyka, bo tą techniką zdobywał olimpijskie medale. Zwraca jednak uwagę, że w biathlonie czy kombinacji norweskiej o klasyku wszyscy dawno zapomnieli i po nim nie płaczą.
– Prędzej czy później będziemy musieli zdecydować, czy utrzymywać podział w biegach. Obawiam się, że ten dzień wkrótce nadejdzie – kończy Vegard Ulvang, cytowany przez portal nrk.no.
Kamil Zatoński
4 komentarz do “To początek końca techniki klasycznej?”