Oddana zbyt późno, za płaska, za krótka, za łatwa nawet dla dzieci ze szkoły sportowej, bez podbiegów, kolizyjna, zatłoczona – o zakopiańskiej rolkostradzie mówi się tylko źle. Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda naprawdę.
Nie będzie to wpis z gatunku „Obalamy mity”. Rolkostrada w Zakopanem na obiekcie Centralnego Ośrodka Sportu nie jest z pewnością rolkostradą marzeń, taką, jak choćby ta w Ramsau. Trener Justyny Kowalczyk Aleksander Wierietielny stwierdził, że ze względy na monotonię nie da się tam trenować dłużej, niż 2,5 godziny. Jego podopieczna dodała, że kręci tam dziennie… tysiąc kółek, czego dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej za żart nie wziął. Z pewnością też trasę oddano późno (Kowalczyk chciała tam trenować już zeszłej wiosny), jest krótka (patrz mapa poniżej), ale wbrew temu, co narciarski duet nr 1 w Polsce powtarza do znudzenia – nie jest to trasa płaska jak stół. Są dwa podbiegi, tyleż zjazdów, z których jeden jest o tyle niebezpieczny (przynajmniej dla amatora), że u jego podnóża jest skrzyżowanie z innym odcinkiem trasy, a na końcu zakręty w kształcie litery S.
Niebezpieczeństwo stwarzają też turyści, beztrosko spacerujący po rolkostradzie, lub rowerzyści, którzy czasem też się tu pojawiają.

















Mapa
Kamil Zatoński
3 komentarz do “Tak wygląda rolkostrada w Zakopanem (ZDJĘCIA)”