Chodzi o przyszły sezon. Jacek Jaśkowiak, dyrektor komitetu organizacyjnego, woli spokojne przygotowania do sezonu 2013/2014. Zobacz, jak ocenia imprezę sprzed kilku dni.
Jaśkowiak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą Wrocław” nie ma wątpliwości, że Puchar Świata w Szklarskiej Porębie – Jakuszycach zakończył się sukcesem, co – jak mówi – podkreślali sami zawodnicy, a także Juerg Capol, dyrektor Pucharu Świata w biegach narciarskich.
Nie obyło się co prawda bez typowo polskiej „chęci” do współpracy, co – jak mówi Jaśkowiak – wynikało z tego, że przy organizacji pracowały osoby z całej Polski. Dodaje, że „konieczny jest długoterminowy plan działania, żeby uniknąć organizacyjnego chaosu”.
Wskazuje też, że większy wkład w organizację mógłby wnieść Urząd Marszałkowski, który – jak sugeruje Jaśkowiak – powinien się zastanowić nad szansą promocji regionu, jaką dają tego typu zawody.
Za największą wpadkę szef komitetu organizacyjnego uważa poziom transmisji telewizyjnej, zwłaszcza z sobotnich zawodów. Zastrzeżenia do tego, jak pokazano (a raczej jak mało pokazywano) rywalizację zawodników, przedkładając ujęcia kibiców, głośno artykułowali Szwedzi.
Także czytelnicy portalu biegowki24.pl wystawili niską notę transmisji w TVP. W sondzie przeważają głosy, że relacja była skandaliczna, lub – mniej łagodnie – że zrealizowano ją tak, jak telewizyjne szoł pokroju „Kocham Cię, Polsko”. Było więc kolorowo, przaśnie i niekompetentnie, ale do takiego standardu TVP niestety zdążyła już przyzwyczaić kibiców, w tym kibiców biegów narciarskich (nie tylko Justyny Kowalczyk, o czym przy Woronicza się zapomina).
Jaśkowiak mówi, że o niewpuszczeniu większej ilości kibiców na trasy zdecydowały względy bezpieczeństwa, a także obawa przed chaosem logistycznym.
I tak nie było z tym najlepiej, zwłaszcza w sobotę, kiedy kibice musieli długo czekać na autobusy. Wydaje się, że w niewystarczającym stopniu wykorzystano nie tylko ten środek transportu, ale i kolej oraz parkingi po drugiej stronie granicy – w Harrachovie. Dojazd tam jest łatwiejszy (jest bliżej), a parking jest bardzo duży. Wydaje się, że przeważyło jednak to, że to polska impreza, na której powinni zarobić Polacy, a nie Czesi.
Problemem były oczywiście finanse. Jaśkowiak nie ukrywa, że główny ciężar spadł na barki Szklarskiej Poręby. Pojawiły się co prawda wstępne deklaracje zmian zasad udziału w kosztach, ale na razie bez konkretów.
– Nie chciałbym drugi raz organizować zawodów na wariackich papierach. Jeżeli miałoby to wyglądać tak, że miasto samo będzie się zmagać z ciężarem organizacyjnym, to impreza nie ma sensu – mówi Jaśkowiak.
Dodaje, że chciałby, aby wkrótce poprawiło się zaplecze na Polanie Jakuszyckiej, tak, aby mogło służyć także amatorom. Dostrzega potrzebę budowy nowych parkingów, a przede wszystkim – poszerzenia polany. Przychylne temu pomysłowi są Lasy Państwowe i władze Karkonoskiego Parku Narodowego. Wreszcie – Jaśkowiak chciałby, żeby na Polanie istniały rolkostrady z prawdziwego zdarzenia, tak, by obiekt mógł przyciągać sportowców także latem.
1 komentarz do “Szklarska Poręba nie chce Pucharu Świata”