Na mistrzostwach świata w Sapporo w 2007 r. śnieg rozpadał się w czasie biegu mężczyzn na 15 km techniką dowolną.

W czasie wtorkowej transmisji z biegu na 10 km „łyżwą” w Falun Justyna Kowalczyk nie potrafiła sobie przypomnieć nazwiska białoruskiego narciarza, który przed ośmioma laty zdobył srebrny medal mistrzostw świata. Bezradni byli też komentatorzy, ale to dziwić nie powinno, bo 20-letni wówczas Leanid Karniejenka ani wcześniej, ani później nie dał powodów, by zapisać się w pamięci (może oprócz tego, że pomylił trasę w czasie Team Sprintu na igrzyskach w Vancouver).

Medal w Japonii zdobył głównie dzięki temu, że startował z numerem 3. (Amerykanka Caitlin Gregg biegła dziś również z „trójką”), a faworyci zaczynali kilkadziesiąt minut później, kiedy na dobre sypnęło już śniegiem. Poradził sobie z tym tylko Niemiec Tobias Angerer (numer 120), wówczas nr 1 w biegach, ale i tak wystarczyło mu to tylko do zdobycia brązowego medalu. Triumfował biathlonista, Norweg Lars Berger (numer 55), a inni kandydaci do miejsc na podium, jak Niemiec Axel Teichmann (118) czy Rosjanin Aleksander Liegkow (119) stracili do zwycięzcy po 1,5-2 minuty.

Karniejenka ma dziś 28 lat, ale nie jest już aktywnym zawodnikiem. Ostatni jego start na dużej imprezie to były wspomniane igrzyska w Vancouver.

Kamil Zatoński

Wersja do wydruku