
Przed dwoma tygodniami w cyklu biegów długodystansowych zwycięstwo w końcu odniósł Szwed, teraz przyszła pora na wygraną Rosjanina.
Długodystansowcy spotkali się po raz pierwszy we włoskiej dolinie Venosta, gdzie do pokonania mieli trasę o długości 34 km. Szybkich i krętych zjazdów nie brakowało, nie brakowało też podbiegów. W końcowym bilansie najlepszy okazał się ten, który na jednym z pierwszych zjazdów zaliczył upadek, ale błyskawicznie się podniósł i był w stanie zaatakować kilka kilometrów przed metą. Ermił Wokujew to Rosjanin z Russian Winter Teamu, który już kiedyś z dobrej strony pokazał się w Jizerskiej Padesatce, później próbował dostać się do rosyjskiej kadry (bez powodzenia), a w La Venoście odniósł pierwsze zwycięstwo w Visma Ski Classics.
Drugie miejsce, z niewielką stratą (+2,8 sekundy) zajął Norweg Petter Eliassen, trzeci był inny z Norwegów – Morten Eide Pedersen, który na ostatnich kilkudziesięciu metrów dognał Szweda Maksa Novaka (Team Ramudden). Ten ostatni długo biegł w czołówce, ale w samej końcówce nie utrzymał tempa i zajął piąte miejsce.
Z dwójki Polaków lepiej wypadł Jan Antolec, który zajął 58 miejsce (+9:30) i zdobył punkty dla swojego teamu – eDSystem Bauer. Paweł Klisz nie ukończył rywalizacji.
W biegu pań pewne zwycięstwo odniosła Norweżka Astrid Oyre Slind (1:37:09), która o ponad 3 minuty pokonała Szwedkę Brittę Johansson Norgren i o 4 minuty Kari Vikhagen Gjeitnes. Czwarta była Szwedka Emilie Fleten, piąta – Czeszka Katerina Smutna.
Justyna Kowalczyk, która jako jedyna z czołówki posmarowała narty na trzymanie, tylko na początku pokazała się na czele stawki (na punkcie pomiaru na 2 kilometrze była nawet pierwsza, ale nie było tam premii górskiej), później spadła do drugiej dziesiątki i ostatecznie zajęła 12 miejsce ze stratą 9:47.
Kamil Zatoński