
W zakończonych właśnie Mistrzostwach Polski Seniorów frekwencja na najdłuższych dystansach tak niska nie była jeszcze nigdy.
26 – tyle zawodniczek i zawodników wystartowało w kończących krajowy czempionat biegach na najdłuższych dystansach – 15 (kobiety) i 30 km (mężczyźni). A ponieważ z trasy zeszło po dwoje startujących, to na listach wyników widnieją zaledwie 22 nazwiska.
Tak źle nie było bodaj nigdy – bodaj, bo przydatna baza danych mp-biegi.ency.pl zawiera pliki sięgające do 2005 r. W poprzedniej dekadzie frekwencja na najdłuższych dystansach (30 i 15 km; czasem dodatkowo o tytuły mistrzowskie walczono także w ramach Biegu Piastów na dystansach 30 i 50 km), tylko raz zeszła poniżej 40.
Na początku tej dekady było nawet jeszcze lepiej, bo w latach 2012 i 2013 startujących było ponad 50. W dwóch kolejnych sezonach biegów nie rozegrano: raz w ogóle odwołano mistrzostwa, a raz najdłuższymi dystansami były 5 i 10 km. W 2016 r. na starcie stanęło aż 41 biegaczy i 18 biegaczek. Jeszcze przed rokiem było ich w sumie 49.
Sytuacja stała się tak fatalna, że nie przyznano w tym roku medali najlepszym juniorom – na starcie stanął tylko jeden, a potrzeba pięciu, by wszystko było zgodne z regulaminem.
Frekwencja w Mistrzostwach Polski Seniorów na dystansie 30/15 km (oprac. własne na podstawie mp-biegi.ency.pl)
Sukcesy Justyny Kowalczyk, przebłyski talentu Sylwii Jaśkowiec i Macieja Staręgi – to nie pomogło, a być może nawet zaszkodziło polskim biegom w ostatnich latach, bo – parafrazując – skoro było tak dobrze, to nie mogło przecież być źle.
Tymczasem seniorów i seniorek jest jak na lekarstwo, a PZN uznał najwyraźniej, że „opcja zerowa” (oddajemy wszystko w ręce Aleksandra Wierietielnego i Justyny Kowalczyk) oznaczać może co prawda brak sukcesów na poziomie seniorskim w najbliższych kilku latach, ale kiedyś plony obecnego zasiewu zostaną zebrane.
Co z mężczyznami? W kadrze seniorów jest 29-letni Maciej Staręga, któremu ciągłe zmiany trenerów i koncepcji najwyraźniej nie posłużyły, młodsi bracia Burzy, których rozwój stanął w miejscu i Mateusz Haratyk, który zderzył się ze ścianą w biegach seniorskich i czas pokaże, czy nie zaginie, jak wielu przed nim.
Na zapleczu w kadrze młodzieżowej z teoretycznie sześciu biegaczy ostało się właściwie trzech (dwóch ma problemy zdrowotne, trzeci kończy z bieganiem), a następni, których też niezbyt wielu, czekają na swoją kolej. 95 proc. z nich nie przetrwa do wieku seniora.
Czas pokaże, czy te 5 proc. to będzie jeden, dwóch, czy piętnastu. Na razie wszystko wskazuje na to, że mniej niż więcej, bo publiczności na Mistrzostwach Polski Seniorów (a przecież brała w nich udział Justyna Kowalczyk, pogoda była ładna, w Jakuszycach biegały setki ludzi) było mniej więcej tyle, ilu zawodników (jako publiczności nie liczę serwismenów i trenerów).
W Finlandii, gdzie w miniony weekend również odbyły się krajowe mistrzostwa, widzów przez dwa dni było 11 tys., a zawodników około 300.
„Jeszcze nigdy tak wiele osób, w tym dzieci, nie poprosiło mnie o autograf” – cieszył się Ristomatti Hakola, który zdobył dwa medale.
Jeśli w Polsce dyscyplina ma odbić od dna, być może warto zacząć od tego, by czempionat był choćby małym świętem, a nie imprezą, którą PZN, kluby i zawodnicy muszą odfajkować.
Kamil Zatoński
Czytaj także