Przełomowa decyzja FIS w sprawie smarów

Proszki i smary fluorowe będą od następnego sezonu zabronione w zawodach FIS.

Smary z zawartością fluoru od sezonu 2020/2021 muszą zniknąć ze skrzynek serwismenów, zdecydowała Rada FIS.

To, na co zanosiło się już od pewnego czasu, stało się faktem: Rada FIS zdecydowała o całkowitym zakazie użycia fluorowych parafin, proszków i innych smarów od sezonu 2020/2021.

To następstwo dyrektywy unijnej, zakazującej używania fluoru, który ma negatywne konsekwencja dla zdrowia i środowiska naturalnego.

Zakaz będzie dotyczył wszystkich dyscyplin i zawodów, organizowanych pod auspicjami FIS. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób regulacje dotkną zawodów amatorskich i amatorów, startujących np. w maratonach, organizowanych zgodnie z wytycznymi FIS.

Narciarska federacja desygnowała m.in. Pierre’a Mignerey’a do stworzenia grupy roboczej, w skład której wejdą także przedstawiciele producentów nart i smarów, która wypracuje regulacje szczegółowe i procedury kontrolne.

Problemem wszelkiej maści fluorowych smarów jest to, że zawierają PFOA, kwas, który działa jak tarcza na wilgoć, która spowalnia jazdę na nartach. PFOA jest także kluczowym składnikiem m.in. teflonu, wykorzystywanego w garnkach i patelniach. Efekt jest podobny: do powłoki nic nie przywiera.

Problemem PFOA jest to, że ma negatywny wpływ na środowisko – w 2010 r. po Biegu Wazów naukowcy zbadali śnieg i ziemię na trasie zawodów i stwierdzili znaczne stężenie fluoru. Od ubiegłego roku organizatorzy Biegu Wazów rekomendują nieużywanie smarów fluorowych, nie ma ich też w skrzynkach serwismenów w oficjalnych serwisach zawodów.

Fluor zwiększa ryzyko zachorowania na raka, uszkodzeń płodu i udarów, twierdzą naukowcy, a dowodów jest na tyle dużo, że Unia Europejska postawiła zakaz, który w życie wejdzie w czerwcu 2020 r. Nieco mniej szkodliwy dla zdrowia fluor C6 zostanie zakazany zapewne 2 lata później, ale FIS zdecydował, że także ten rodzaj zostanie zabroniony już w przyszłym sezonie.

Producenci smarów nie czekają jednak bezczynnie na wyrok i próbują wynaleźć produkty, które będą równie szybkie jak te z zawartością fluoru.

Najprostszą jest stworzenie proszków bez fluoru, na co zdecydował się m.in. szwedzki SkiGo (zobacz ofertę w sklepie Remsport.pl>>), a fiński Start wypuścił linię produktów, które uwzględniają unijne obostrzenia (zobacz>>)

Dla narciarzy konsekwencje mogą być całkiem przyjemne, bo oprócz pożytku dla zdrowia więcej pieniędzy zostanie im w kieszeni – proszki o wysokiej zawartości fluoru kosztują po około 600 zł za pudełko o wadze 30 g (co pozwala na przygotowanie do 10 par nart), te bez fluoru ze Skigo są o połowę tańsze.

Problemem może być egzekucja zakazu, zwłaszcza że dotyczy on państw unijnych (obawy o technologiczną przewagą Rosjan na igrzyskach w Pekinie zgłaszali już Norwegowie, którzy zapewne dostosują się do unijnych przepisów).

W Norwegii w ubiegłym sezonie wyrywkowo sprawdzano narty na zawodach juniorskich, na których wprowadzono zakaz stosowania smarów fluorowowych. Za badania 48 par zapłacono 6 tys. USD (ponad 20 tys. zł) i okazało się, że na co czwartej stwierdzono wyraźne ślady fluroru, a na kolejnym tuzinie – szczątkowe ślady.

Nie oznacza to jednak, że młodzi biegacze oszukiwali – nawet używanie szczotki, którą wcześniej czyszczono ślizgi, smarowane fluorową parafiną, może doprowadzić do stwierdzenia „wyraźnych śladów”. Miną więc lata, zanim sprzęt, kabiny serwisowe, skrzynki i akcesoria staną się „fluor free”.

Czas pokaże, czy zakaz nie spowoduje powstania czarnego rynku smarów, a pościg za oszustami nie będzie podobny do tego, jaki prowadzą służby antydopingowe.

Działania proekologiczne FIS nie ograniczają się do zakazu stosowania fluoru – dyskwalifikacją karani będą w przyszłym sezonie ci zawodnicy, którzy nie będą przemieszczać się między arenami zawodów FIS Scandinavia Tour inaczej niż koleją.

Kamil Zatoński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *