Potraktowanie papierem ściernym ślizgu narty poza strefą odbicia brzmi jak barbarzyństwo, ale firma SkiGo wypuszcza na rynek taką właśnie nowość. Inną jest smar wysokofluorowy w sztyfcie.
Peter Wall ze szwedzkiej firmy przekonuje, że „różowy papier” ma ziarnistość na poziomie 1000, a nawet delikatniejszą, więc efekt jego użycia będzie odpowiadał polerowaniu. Jego przewaga według producenta to fakt, że pozwala również usunąć z powierzchni ślizgu te drobne cząstki tworzywa, które powodują, że łapie ona brud. A to zmniejsza poślizg.
SkiGo przekonuje, że testy potwierdziły, że po 10 km brudu było znacznie mniej, niż przy tradycyjnym polerowaniu. Papier jest ponoć przydatny przede wszystkim w trudnych warunkach pogodowych, kiedy śnieg „ostry” jest przykryty warstwą świeżego puchu.
Papier testowano w poprzednim sezonie m.in. na mistrzostwach Norwegii w Voss i Fauske.
SkiGo chwali się też drugą nowinką – wysokofluorowym smarem CM10-Fluor. Dzięki odmiennej od tradycyjnych parafin i proszków strukturze molekularnej produkt wysycha szybciej na ślizgu, jest trwalszy i pozwala osiągać większe prędkości – przekonuje Peter Wall.
Jak dodaje, specyfik jest przydatny wtedy, gdy temperatura jest lekko poniżej zera lub wyższa, a śnieg jest stary i przetransformowany (czyli po odwilży).
Cena CM10-Fluot w Finlandii to 129 EUR, a więc tyle, ile trzeba zapłacić za pudełeczko proszku.
1 komentarz do “Papierem ściernym po ślizgu? To pomaga!”