
Zwycięstwem Szwedki i Szweda zakończył sie kolejny etap cyklu biegów długodystansowych Visma Ski Classics – Pustertaler Ski Marathon.
Bieg, którego dystans liczyl 62 km, wpisano do kalendarza Visma Ski Classics niemal w ostatniej chwili w zastępstwie zawodów w innej włoskiej miejscowosci – Misourina. Tam zresztą noclegi miałą zarezerwowana część ekip i tam też zawodnicy trenowali do zawodow, które start miały w Sexten/Sesto, a metę w Niederdorfie/Villabassie.
Warunki do rywalizacji byly idealne, choć mróz był spory, a część zawodników, pomna odmrożeń z zeszłego roku z La Diagoneli, założyła ciepłe rękawice, okleiła się plastrami i nałożyła pokrowce na buty.

Pierwsi do biegu wyjątkowow przystąpili panowie i mniej więcej do 21 km, kiedy na Nordic Arenie w Toblach wyznaczono premię sprinterską, tempo było umiarkowane. Po przebiegnięciu przez stadion pierwszy akcję zaczepną podjął 48-letni Czech Stanislav Rezac, ale dość szybko jego 16 sekundowa przewaga zostałą skasowana. Czołówka, w której byli m.in. Szwedzi Max Novak i Johannes Eklof, Norwego Andreas Nygaards, podkręciła tempo i na premii górskiej Cimabanche prowadząca grupa miała już sporą przewagę nad resztą stawki. Od tego momentu (około 35 kilometr) trasa prowadziła już głównie w dół. Na ucieczki nie było więc szans, a na przedzie co rusz pokazywał się inny zawodnik. Około 1 km przed metą w czubie pokazał się ubiegłoroczny zwycięzca cyklu Szwed Emil Persson, ale na finisz zabrakło mu sił. Najlepszą pozycję zajął jego rodak Max Novak, który pierwszy raz triumfował w zawodach Ski Classics. Drugi był Szwed Oskar Kardin, a trzeci Norweg Stian Hoelgaard.


W biegu pań czołówkę szybko utworzyło pięć zawodniczek, a dość niespodziewanie jako pierwsza na podbiegu na Cimabanche nie wytrzymała Szwedka Lina Korsgren. Krótko potem odpadła Emilie Fleten, więc o zwycięstwo mogły już walczyć tylko Szwedka Britta Norgren oraz Norweżki Ida Dahl i Astrid Oyre Slind. Pierwsza, najbardziej doświadczona z nich, umiejętnie chowałą się na płaskich odcinkach za plecami rywalek, a na zjazdach około 1,5 km przed metą była w stanie odskoczyć i pewnie sięgnęła po kolejne zwycięstwo.


Kamil Zatoński