„Norweska dominacja zabija biegi narciarskie”

Taki obrazek w tym sezonie zobaczymy zapewne jeszcze nie raz.

Taki obrazek w tym sezonie zobaczymy zapewne jeszcze nie raz.

Seryjne zwycięstwa potomków Wikingów niepokoją też… samych Norwegów.

Cztery pierwsze miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mężczyzn i siedmiu zawodników w czołowej dziesiątce. Niemal to samo wśród kobiet, z Marit Bjoergen jako liderką „generalki”, która uzbierała już 519 punktów (przed rokiem Theresie Johaug wystarczyło 1545 pkt do zdobycia Kryształowej Kuli) – tak w liczbach wygląda dominacja Norwegów w tym sezonie Pucharu Świata.

To oczywiście dopiero początek zmagań i trzeba pamiętać, że mini-tour odbył się tym razem w Lillehammer, a nie Kuusamo, ale seryjne zwycięstwa i ich styl skłoniły już niektórych przedstawicieli narciarskiego światka do wyrażenia opinii o szkodliwości takiego podziału ról w wyścigu.

Głos zabrała też Justyna Kowalczyk, która nie ma wątpliwości, że Norwegowie zdobyli przewagą na wszystkich polach – począwszy od serwisu nart, przez medycynę sportową po ośrodki treningowe – ale efektem tego jest zabijanie dyscypliny.

– Nikt nie jest w stanie rywalizować z Norwegami, może poza Szwedami, którzy są jednak skupieni na mistrzostwach w Falun. Nawet Niemcy, Rosjanie czy Finowie nie są w stanie dotrzymać im kroku – powiedziała Kowalczyk, która do najbliższych zawodów Pucharu Świata w szwajcarskim Davos przygotowuje się we włoskim Livigno.

Torgeir Bjoern, komentator norweskiej stacji NRK, przypomniał, że jeszcze w 2009 i 2010 r. tylko Petter Northug był w czołówce w rywalizacji mężczyzn, teraz ma godnych rywali z własnego podwórka – Martina Johnsruda Sundby’ego, Didrika Toensetha, Paala Golberga czy Finna Haagena Krogha.

– Praca u podstaw przyniosła po latach rezultaty, ale dominacja zaczyna być niepokojąca – powiedział Bjoern.

Inny z norweskich ekspertów, Sondre Wiig Nordby, nie ma wątpliwości, że jeśli jego rodacy wygrają kilka kolejnych zawodów, ilość widzów przed telewizorami spadnie. – Wielu będzie wolało obejrzeć dobry film niż bieg, w którym w czołówce jest 5 czy 7 Norwegów – mówi Sondre Wiig Nordby, który zwraca uwagę na to, co stało się w łyżwiarstwie szybkim, gdzie podium obstawiają zazwyczaj Holendrzy.

– W Norwegii nie oglądamy już biegów na 10 000 metrów, bo z góry wiemy, że wygrają „pomarańczowi” – przyznaje ekspert.

Kamil Zatoński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *