Northug: To jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu

Petter Northug zdobył w środę pierwszy złoty medal na mistrzostwach w Val di Fiemme. Nie posiadał się ze szczęścia.
W kolekcji 27-letniego Norwega  to już 10 złoty medal z imprezy mistrzowskiej, ale zwycięstwo w biegu na 15 km techniką dowolną – jak podkreśla – ma dla niego szczególny smak.
– To prawdopodobnie jeden z najlepszych dni w moim życiu. Zwycięstwo w biegu interwałowym na 15 km dla kogoś z moją reputacją – to musi smakować szczególnie – powiedział Northug w rozmowie z telewizją NRK.
Mówiąc o reputacji, Norweg ma na myśli to, że do tej pory na imprezach tej rangi zwyciężał tylko w biegach ze startu wspólnego – w nich mógł wykorzystać swój piorunujący finisz, co jednych zachwycało, a innych irytowało, bo na dystansie biegacz z Mosviku rzadko pracował na kolegów i często chował się za ich plecami. Niedawno wytknął mu to nawet reprezentacyjny kolega Martin Johnsrud Sundby.
W środę Northug prowadził już od pierwszego międzyczasu i mimo tego, że jego przewaga na mecie była o połowę niższa od maksymalnej, to i tak okazała się na tyle duża, że jego wygrana była zdecydowana. Kosztowała jednak wiele sił, a Norweg po wbiegnięciu na metę padł kompletnie wyczerpany.
– Pod koniec było mi już bardzo ciężko. Na trasie stał na szczęście mój ojciec, który dał mi niesamowitą motywację właśnie wtedy, kiedy byłem już zmęczony. Na ostatnich dwóch kilometrach zacząłem tracić równowagę. To była walka z samym sobą, by dobiec do celu – powiedział Northug, dla którego to drugi medal na tej imprezie, po srebrnym w sprincie. Sam zawodnik liczył na złoto w skiathlonie, ale tam jego taktyka go zawiodła, a także w sprincie drużynowym, gdzie zawiódł partner – Pal Golberg.

Przed Northugiem jeszcze dwa starty – w piątek w sztafecie, w której Norwegia jest murowanym faworytem do złotego medalu, oraz w niedzielę na 50 km techniką klasyczną – tu Norweg, jak nikt inny, ma patent na zgarnianie krążków z najcenniejszego kruszcu. Wygrał w Libercu w 2009 r., w Vancouver rok później i w Oslo w 2011 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *