Styl, w jakim Norweżka wygrała sprint, może frustrować jej rywalki. Przewaga w Tour de Ski pęcznieje.
Marit Bjorgen nie raz podkreślała w wywiadach, że przed ostatnim etapem touru – podbiegiem pod Alpe Cermis – musi mieć przynajmniej 1-minutową przewagę nad Therese Johaug, by myśleć o upragnionej wygranej. Tymczasem ta przewaga to już około 2 minuty, a do miana rywalki numer jeden urosła Heidi Weng, która w sprincie zajęła drugą lokatę, wyprzedzając nie byle kogo, bo Ingvild Flugstad Oestberg, wicemistrzynie olimpijską z Soczi.
Podium w szwajcarskim Val Muestair było oczywiście norweskie, choć mogło być inaczej, bo pechowo – od złamania kijka – bieg finałowy zaczęła Szwedka Stina Nilsson.
Bjoergen na mecie miała 1,5 sekundy przewagi nad rywalkami, co przekłada się na około 30-40 metrów. To przepaść, która świadczy albo o wyjątkowo wysokiej formie 34-latki, albo o niskim poziomie rywalek.
Niestety, polskim kibicom emocje szybko musiały opaść, bo ani Justyna Kowalczyk, ani Sylwia Jaśkowiec nie przebrnęły do półfinałów.
W środę w Toblach bieg na 5 km techniką klasyczną.
Finał sprintu techniką dowolną w Val Muestair
1. Marit Bjoergen NOR
2. Heidi Weng NOR
3. Ingvild Flugstad Oestberg NOR
4. Stina Nilsson SWE
5. Ranghild Haga NOR
6. Laurien van der Graaff SUI
…
15. Justyna Kowalczyk POL
28. Sylwia Jaśkowiec POL
51. Kornelia Kubińska
Kamil Zatoński