Maciej Staręga: W biegach nie ma tego profesjonalizmu, co w skokach

„Chciałbym mieć trenera, przy którym mógłbym myśleć tylko trenować i startować. Janusz Krężelok ma potencjał, ale…”

Przeczytaj rozmowę z najlepszym polskim biegaczem narciarskim.

„Podkreślam z pełną świadomością, że to sukces bardzo wielu ludzi. Moich najbliższych, ale również sztabu szkoleniowego. Wszystkich, którzy włożyli serce, czas i pracę, żebyśmy mogli się rozwijać” – mówił Kamil Stoch tuż po zejściu z podium na igrzyskach w Pjongczang. Powtórzył te słowa po zakończeniu sezonu w Planicy, kiedy odbierał Kryształową Kulę.

W sztabie szkoleniowym kadry A – oprócz Stefana Horngachera – są dwaj jego asystenci, trener techniczny Michal Dolezal, fizjoterapeuta i dwaj serwismeni, a grupę osób współpracujących tworzą m.in. dr Harald Pernitsch (odpowiedzialny za badania i dopasowanie planu treningowego), i Matthias Prodinger, konsultant ds. sprzętu.

„Lista płac” jest więc długa, a skoczkowie odpłacają się medalami i punktami w Pucharze Świata.

W kadrze narodowej biegów narciarskich porównywalny sztab miała do tej pory Justyna Kowalczyk, w kadrze A-mix osób było mniej, na dodatek kilka z nich w bardzo ograniczonym zakresie pomagała biegaczom i biegaczkom. W nowym sezonie częściowo to się zmieni, bo duet Wierietielny-Kowalczyk (wspierany zapewne przez Rafała Węgrzyna) opieką otoczy kadrę kobiet. Co z mężczyznami? Choć po Mistrzostwach Polski pojawiła się nieoficjalna informacja, że Janusz Krężelok, trener kadry A-mix kobiet i mężczyzn straci stanowisko, to on sam nie chciał tego komentować, a Apoloniusz Tajner nie wykluczył, że wszystko zostanie po staremu.

W nieoficjalnych i oficjalnych rozmowach niektórzy biegacze z kadry przyznają jednak, że nie wyobrażają sobie kontynuacji współpracy z Krężelokiem.
Nie mam pełnego zaufania do trenera. Nie chciałbym, żeby było tak, jak w tym roku, a trudno sobie wyobrazić, że pod tym samym trenerem zmieniłoby się tak, żebym uwierzył, że pójdzie to w dobrym dla mnie kierunku. Chciałbym mieć trenera, przy którym mógłbym myśleć tylko trenować i startować. Janusz Krężelok ma potencjał, ale musiałby być lepiej zorganizowany i bardziej poświecić się tej pracy. Musi chcieć wyników tak samo jak zawodnicy – mówi Maciej Staręga, najlepszy polski biegacz narciarski i jedyny, którym w minionym sezonie zdobył punkty w Pucharze Świata. Ale było ich najmniej od pięciu lat, przyplątała się kontuzja, która wyłączyła ze startów na kilka tygodni. Występ na igrzyskach nie był udany.

Siedlczanin podkreśla, że w najbardziej w kadrze brakuje mu tego, co jest w skokach.
Nie ma w biegach takiego profesjonalizmu. Skoczkowie robią badania przed każdymi zawodami, mają sztab ludzi odpowiedzialnych za konkretny odcinek. U nas jest partyzantka, jeżdżenie z zawodów na zawody. Nie widziałem wizji, dlatego też wyszedł projekt norweski – mówi Maciej Staręga, nawiązując do projektu „Życie na biegówkach”. Czwórka kadrowiczów – oprócz Staręgi także Paweł Klisz, Jan Antolec i Dominik Bury – spędziła kilka miesięcy w Lillehammer.

Jak 28-latek z perspektywy czasu ocenia ten pomysł? Niejednoznacznie.
Szybko przekonałem się, że nie mogło to nam dać pożądanego efektu. Częściowo dlatego, że był za duży miszmasz po naszej stronie. Ale była to też świetna lekcja podejścia ludzi do treningów i społeczeństwa do sportu. Jest zupełnie inaczej niż w Polsce. Jeżeli by się chciało iść szkołą skandynawską, to trzeba siedzieć w Skandynawii, mieć trenera na miejscu, iść jednym planem, bo warunki do trening są idealne, nie trzeba tyle podróżować – wymienia Maciej Staręga – To że pojedziemy i skorzystasz z bazy parę razy, to niewiele da. Trzeba tam siedzieć i wszystko chłonąć – dodaje.

Czy problem rozwiązałby trener ze Skandynawii?
Sprowadzenie trenera ze Skandynawii nie jest takie proste, a największą trudnością byłoby odnalezienie się przez niego w naszej rzeczywistości. W Norwegii standardem jest, że zgrupowania trwają 5-10 dni, później zawodnik jedzie do domu , dostaje zadania i ma gdzie w domu trenować. Mają 2-3 tygodniowe przerwy między obozami. W Polsce nie ma za bardzo bazy, gdzie można realizować w domu trening.

Czego brakuje Ptaszkowej, Zakopanemu, Jakuszycom, gdzie na dniach zaczyna się budowa nowego ośrodka?
W Jakuszycach inwestycja pochłonie 100 mln zł, ale nie wiadomo, czy będzie naśnieżanie, które jest podstawą istnienia naszego sportu. Będą natomiast pokoje hotelowe z hipoksją i bieżnia na nartorolki. Ptaszkowa jest już takim ośrodkiem, w którym można szkolić dzieci, dawać im narty we wczesnym okresie jesienno-zimowym. Dla mnie tam jest dość fajna polityka. Ptaszkowa i Jakuszyce to jednak trochę tereny odległeod siedlisk biegaczy, większych skupisk ludności. Procent młodych ludzi, z których można dokonać selekcji, będzie mniejszy. Najlepsza wydaje się Kubalonka. Tam rolkostrada ma być zrobiona, ale główną kwestią jest naśnieżanie i finansowanie tej operacji. Ponadto, co być może nie wszyscy dostrzegają, kluby mają się w Beskidach coraz gorzej. Weszła tam piłka nożna i 90 proc. młodych chłopaków wybiera tę dyscyplinę. Tymczasem blisko jest katowicka AWF, gdzie wielu sportowców to reprezentanci dyscyplin zimowych. Uczelnia ma jednak swoją politykę i nie buduje infrastruktury, ani nie lobbuje za tym, by takowa była – mówi Maciej Staręga.

Jego zdaniem, oprócz nowego trenera, w kadrze przydałby się lekarz, odpowiedzialny za suplementację.
Od czegoś trzeba zacząć i budować team w konkretnym celu. Chodzi nie tylko o suplementację, konieczną przy wysiłku, który podejmujemy, ale też opiekę pod kątem zapobiegania chorobom – mówi Maciej Staręga, który jeszcze nie wie, jak będzie wyglądać jego kolejny okres przygotowawczy. Myślami wybiega już jednak do tyrolskiego Seefeld, gdzie za rok odbędą się Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym.
Trasa sprinterska bardzo mi pasuje. Będzie tam sprint łyżwą. Pasuje mi profil, warunki i to, że zrobiłem tam wynik. To mnie podbudowuje – mówi Maciej Staręga, który w styczniowych zawodach Pucharu Świata w Seefeld zajął 12. miejsce w sprincie techniką dowolną i był 83. w biegu na 15 km „łyżwą”. Występ w sprincie był najlepszym dla niego w minionym sezonie (punktował jeszcze w Davos – gdzie był 25., w Lahti – 28. i Falun – 26. – wszystko to biegi sprinterskie „łyżwą”), ale Staręga nie ukrywa, że mierzy i marzy o finale i medalu mistrzostw świata.
Trzeba sobie stawiać wysokie cele, inaczej nie miałoby to sensu – mówi zawodnik UKS Rawa Siedlce.

Kamil Zatoński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *