Biegacze i biegaczki zjechali do Lillehammer po raz pierwszy od prawie 11 lat.
Miejscowość, położona nieco ponad 2 godziny drogi na północ od Oslo, gościła zimowe igrzyska olimpijskie w 1994 r. Od tego czasu tylko dwukrotnie gościli tam najlepsi narciarze-biegacze: w 2000 i 2002 r.
Za pierwszym razem ścigano się w biegach łączonych, za drugim – były to finałowe zawody Pucharu Świata, a kategorię tę przyznano długodystansowemu biegowi Birkebainerrennet (58 km techniką klasyczną).
Rzut oka na tabelę wyników z 2000 r. wiele mówi o tym, że był to raczej niezbyt chlubny okres dla dyscypliny.
Wśród kobiet podium przypadło Rosjankom – wygrała Larisa Łazutina przed Olgą Daniłową i Swietłaną Nagiejkiną. Dwie pierwsze zdyskiwalifikowano za doping na igrzyskach w 2002 r., a w grupce przyłapanych był też startujący w barwach Hiszpanii Niemiec Johan Muehlegg. On w pucharowych zawodach w Lillehammer był drugi, a obok niego na podium stał też Fin Jari Isometsae, zdyskwalifikowany za doping rok później, po mistrzostwach świata w Lahti, które zapisały najczarniejszą kartę w historii fińskich biegów narciarskich. Po nich zdyskwalifikowano w sumie szóstkę reprezentantów gospodarzy, a sprawa w sądach ciągnęła się przez wiele lat.
Podobnie było z reprezentacją Austrii, choć akurat Michaiła Botwinowa (w Lillehammer zajął 3. miejsce) za doping nie zdyskwalifikowano – otrzymał jednak karę więzienia za składanie fałszywych zeznań w procesie dopingowym Waltera Mayera, byłego trenera austriackiej kadry.
Z zawodników, którzy przed trzynastoma laty rywalizowali w Lillehammer, w ten weekend na starcie pucharowych zawodów staną Czech Lukas Bauer, Włoch Giorgio di Centa i Ukrainka Wałentina Szewczenko.
W 2002 r. podium było już „czyste”, a wśród kobiet stanęły na nim Norweżki Anita Moen i Vibeke Skofterud oraz Niemka Manuela Henkel. Marit Bjoergen zajęła wówczas 13. miejsce.
Wśród mężczyzn równych sobie nie mieli Norwegowie – wygrał Thomas Alsgaard przed Andersem Auklandem i Frode Estilem. Dwaj pierwsi do dziś ścigają się w biegach długodystansowych.
Kamil Zatoński