Dario Cologna po zwycięskim dla siebie biegu na 15 km poczekał prawie pół godziny na zawodnika, który dotarł do mety ostatni.
Biegacze narciarscy z egzotycznych dla tej dyscypliny krajów to zawsze gratka dla fotoreporterów i dziennikarzy. Zawodnicy z Kenii, Togo czy Chile niemal zawsze przywożą ze sobą na igrzyska jakąś historię – w przypadku Roberto Carceléna, Peruwiańczyka mieszkającego w USA, który w 2005 r., w wieku 34 lat, za namową żony zamienił deskę surfingową na narty.
ZOBACZ TAKŻE: Gest wzbudził podziw, zdjęcie robi furorę
– Biegi narciarskie to jak surfowanie po zamarzniętym morzu – przekonywała Kate, żona Cercelena.
Peruwiańczyk już w Vancouver wystartował w biegu na 15 km, w którym zajął 94 miejsce. Teraz zajął miejsce 87., ostatnie.
Przybiegł 11 minut po poprzednim zawodniku, a jako pierwszy na mecie gratulował mu biegnący przed nim Dachhiri Sherpa z Nepalu.
Z gratulacjami podszedł tez Dario Cologna, który 28 minut wcześniej przybiegł na metę z najlepszym czasem dnia. Fotoreporterzy tylko czekali na taką okazję:
Fot: gettyimages