W Pjongczang w biegu łączonym Justyna Kowalczyk odniosła pierwsze pucharowe zwycięstwo od 19 stycznia 2014 r. – kiedy triumfowała w Szklarskiej Porębie.
Podobieństwa są takie, że i w Polsce, i w Korei obsada zawodów była daleka od optymalnej. Zawody wypadły w terminie mistrzostw Norwegii, Szwecji… Do Korei przyleciał więc drugi, a nawet trzeci garnitur biegaczy i biegaczek. Dość powiedzieć, że w piątkowym sprincie (Kowalczyk była w nim czwarta, tłumaczyła to błędem na zjeździe) na podium stały same debiutantki, a w sobotę wystarczyło wystartować w biegu łączonym, by zdobyć punkty Pucharu Świata.
Tak czy owak Justyna Kowalczyk wygrała, i to pewnie, wyprzedzając o prawie minutę Amerykankę Elizabeth Stephen i weterankę – Japonkę Masako Ishidę (+1:14:8).
W piątkowym sprincie techniką klasyczną Kowalczyk musiała uznać wyższość Słowenki Annymariji Lampić, Norweżki Astrid Oeyre Slind i Amerykanki Idy Sargent – dla całej trójki było to pierwsze podium w karierze.
Kamil Zatoński