
W 97. Biegu Wazów zwycięzcy ustanowili rekordy trasy, obowiązujące od 2012 r. Wracająca na trasy Marit Bjoergen dzielnie biegła, ale musiała się zadowolić się drugim miejscem.
350, a nie – jak zwykle około 15 tys. – zawodników stanęło na starcie „koronakryzysowego” Biegu Wazów.
Pierwszy raz w historii panie wystartowały przed panami (o 20 minut), co w połączeniu z bardzo sprzyjającymi szybkiej jeździe warunkami (trasy były zmrożone) stwarzało szanse na pobicie przez nie rekordy trasy, należącego od 2012 r. do Norweżki Vibeke Skofterud (4:08:26).
Takie samo zadanie można było stawiać także przed panami, którzy mieli do pobicia rekord 3:38, ustanowiony również w 2012 r. przez Joergena Brinka.
I rzezcywiście, tempo już od początku było wysokie, ale czołówka ukształtowała się dopiero po mniej więcej dwóch trzecich dystansu. Wśród pań tworzyły ją Szwedka Lina Korsgren (wygrała Bieg Wazów już dwukrotnie) oraz Marit Bjoergen. Wśród panów na przedzie byli Norweg Tord Asle Gjerdalen, Rosjanin Ermił Wokujew oraz Szwed Anton Karlsson. Żaden z nich jeszcze nigdy nie wygrał Biegu Wazów.
Na 12 km przed metą Korsgren zdołała urwać się Bjoergen, „podczepiła się” pod jednego z biegnących przed nią mężczyzn i systematycznie zwiększała przewagę, która ne mecie wyniosła 42 sekundy. Czas Korsgren – 3:52:08 – jest aż o 16 minut lepszy od rekordu. Nagrodą za to jest 50 tys. SEK (ponad 25 tys. zł), a nagrodą za zwycięstwo – 97 tys. SEK.
Gjerdalen zaatakował około 7 km przed metą, bo z prowadzącej trójki jest najsłabszym finiszerem. Atak się powiódł, bo nad drugim na mecie Karlssonem Norweg miał 36 sekund przewagi. Jego wynik – 3:28:18 przejdzie do historii jako nowy rekord trasy.
W biegu nie wziął udziału żadne Polak.
Kamil Zatoński