W sporcie, jak w górach, są szczyty i doliny. Na jedno i drugie trzeba się dobrze przygotować, bo upadek może zaboleć. Po Kongresie Psychologii Sportu można powiedzieć więcej o amortyzacji – tej na przyszłość też.
Nic nie daje takiej wiedzy, jak praktyka. To mogłoby być hasłem Kongresu, a jego nazwę spokojnie można byłoby zmienić na warsztaty psychologii sportu. Największym plusem było połączenie serii wykładów z zajęciami aktywizującymi, co dało pogląd na zasady budowania relacji, istotę dbałości o nie i płynące z tego korzyści. Bez tego ani rusz w sporcie, o czym większość trenerów w Polsce nie do końca jest chyba przekonanych.
W rezultatach zawodnika wiele można zmienić, pracując nad jego nastawieniem do sportu, odpowiednią motywacją lub radzeniem sobie ze stresem i nadmiernym dążeniem do perfekcji. Takie spotkania jak Kongres pokazują, że podstawy psychologii sportu może wykorzystać każdy i wcale nie oznacza to lat nauki na studiach wyższych. Kluczem do sukcesu na początek jest zdrowa relacja pomiędzy trenerem a zawodnikiem oraz dbałość o nią. Budowanie poczucia wsparcia ze strony szkoleniowca bez względu na wynik, akceptacja pomyłek, wyciąganie z nich konstruktywnych wniosków i ciągłe wspólne dążenie do polepszania to podstawa. Do tego potrzebne jest poznanie.
Zwracano również uwagę na konieczność rozmów, rolę budujących kłótni i asertywności, szacunek dla odmienności, czy też wsparcie w sprawach prywatnych. Pozasportowe życie zawodnika musi być poukładane. Kiedy pojawiają się zgrzyty w relacjach z bliskimi, problemy poza obozami i startami – od razu przekłada się to na wynik. Czasami zwykłe zapewnienie o tym, że się jest, może pomóc podopiecznemu. O ważnych rzeczach w budowaniu tej relacji mówiła Matylda Olek i przedstawiła ciekawą metaforę domu jako zbioru elementów w budowaniu relacji. Do tego obrazka warto wracać.
Budowanie zespołu
Współczesna psychologia sportu mocno opiera się na amerykańskich szkołach psychologii. Nie bez powodu, bo większość badań jest prowadzonych właśnie tam. W Europie i w Polsce to dyscyplina, która dopiero się rozwija. W związku z tym wytyczne trochę odbiegają od naszych realiów. Produkcje Walta Disneya uskrzydlają, ale wraz z zakończeniem projekcji ich czar pryska. Można jednak odrobinę oszukać lekko przytłaczającą rzeczywistość. W końcu liczy się efekt końcowy, a dokładnie osiągnięcie efektu mistrzowskiego. Nie znaczy to nic innego, jak dążenie do perfekcji w wykonaniu zadania i eliminacji destrukcyjnego porównywania się z innymi. Takie podejście sprawdzi się szczególnie u ambitnych dzieci, które bardzo skupione są na szybkim, wysokim wyniku. Wszystko wymaga czasu i warto ten czas dać sobie i naszemu małemu sportowcowi.
W kwestii budowania zespołu ważne jest wykorzystanie różnorodności i docenienie tego faktu. Grupa daje możliwość wsparcia oraz korzystania z doświadczenia i mocnych stron innych. Podobnie jak w biznesie, znaczenie mają spotkania integracyjne, otwarte, zdrowe rozwiązywanie konfliktów i miejsce na asertywność. Wspólny cel zbliża i pomaga w rozwijaniu się. Te zasady można wykorzystać zarówno w koszykówce, piłce nożnej, jak i w sportach indywidualnych. Daleko nie trzeba szukać. W świecie biegów narciarskich Norweżki stosują to od lat, a nikt inny, jak Amerykanki stworzyły na nowo team dzięki Kikkan Randall.
Żeby działać trzeba poznać
Wyjściową do zmian jest wyznaczenie celów do realizacji oraz świadomość swoich możliwości i ich konfrontacja z oceną innych osób. Zdarza się, że zawodnicy mogą być mało pewni siebie i przez to osiągają niskie wyniki. Zbyt duża pewność siebie też może być zgubna. Ciekawym i prostym narzędziem do pracy był kwestionariusz skali umiejętności społecznych Gunzburga PAC. Może z niego skorzystać każdy: trener, zawodnik, rodzic. Jest łatwy w użyciu i daje szybką, trafną informację. Wystarczy zaznaczyć w okręgu na skali nasze odczucie i stan realny – i porównać ze sobą.
Sport a Twoja przyszłość
Drugiego dnia Kongresu można było dowiedzieć się o wpływie żywienia na naszą psychikę, rodzajach ćwiczeń fizycznych wspierających koncentrację, roli sportu w kształtowaniu naszego światopoglądu i nastawienia do życia, radzeniu sobie z perfekcjonizmem, sztuce planowania dnia i to, o czym sportowcy czasami zapominają – o planowaniu swojej aktywności po zakończeniu kariery.
Zakończenie zawodowego uprawiania sportu to spora zmiana w życiu. O tym, czy po zejściu ze szczytu podejmie się inne wyzwania, zależy od samego zawodnika i tego, co będzie miał do zaoferowania na rynku pracy. Zadbania o tę sferę jest również rolą trenera.
Warto próbować rewolucjonizować nasze myślenie i szkolić zawodników, którzy poprzez sport nie tylko kształtują mięśnie, ale również osobowość. To chyba klucz do traktowania sportu jako długofalowego, świadomego sposobu na życie i przeciwdziałanie późniejszemu wypaleniu, frustracji i poczuciu straconych lat, co w naszym kraju jest niestety dość powszechne.
Kongres szczerze nas zaskoczył. Spodziewaliśmy się serii wykładów, bardziej lub mniej zrozumiałych dla trenerów, zawodników, ale nie psychologów, jak to jest w naszym przypadku. Dostaliśmy pakiet łatwych do wykorzystania narzędzi i wskazówki do pracy z aktywnymi osobami. Nie umniejsza to znaczenia roli psychologa w sporcie, bo osoby z takimi umiejętnościami ciągle są niedoceniane i brakuje dla nich funduszy w grupach sportowych, a szkoda. Takie wydarzenia dają możliwość pracy nad relacjami, świadomości ich znaczenia w karierze sportowej i poszerzenia swoich kompetencji jako trener i dobry rodzic małego sportowca. Szkoda tylko, że drugiego dnia trzeba było wybierać warsztaty, bo dobrze byłoby być jednocześnie na kilku. Dwa dni wykładów, siedemnastu wykładowców, spora dawka wiedzy, umiejętności i zabawy. Było co robić, a jeszcze więcej przed nami – i dobrze. O to chodzi, żeby ciągle widzieć nowy szczyt do osiągnięcia, nawet jeżeli jest się w momencie zejścia z poprzednich wyżyn. Dla organizatorów, czyli przede wszystkim dla Instytutu Psychologii Sportu, kolejnym wyzwaniem jest jesienna edycja.
Może warto zarezerwować sobie termin trenerze, zawodniku, działaczu?
Natalia Grzebisz