Norwegia przywiezie z Soczi worek medali, ale to i tak za mało.
W klasyfikacji medalowej igrzysk w biegach narciarskich Norwegia triumfowała bezapelacyjnie, zdobywając pięć złoty, dwa srebrne i cztery brązowe krążki. Cztery z najcenniejszego kruszcu zdobyły panie (w tym trzy Marit Bjoergen), a panowie – zaledwie jeden, a w ogóle – dwa, bo brązowy w kontrowersyjnych okolicznościach „wyrwał” Martin Johnsdud Sundby.
Liczono zdecydowanie na więcej.
Sama Marit Bjoergen celowała w sześć krążków, a Petter Northug, choć w okresie przygotowawczym nie trenował przez 2 miesiące, mówił, że jego forma jest coraz wyższa. Fatalnie poszło jednak przede wszystkim w sztafetach na dystansach i biegu mężczyzn na 15 km „klasykiem”, gdzie Norwegia została bez medalu, a winę za to zrzucono na serwismenów.
W sumie potomkowie Wikingów zdobyli 11 medali na 36 możliwych. Tyle samo padło łupem Szwedów, co można uznać za sporą niespodzianką, bo w tym sezonie reprezentanci Trzech Koron wypadali raczej przeciętnie. Trochę pomogło im szczęście – Emil Joensson zdobył brąz w sprincie po wywrotce rywali, a w sprincie drużynowym Szwedzi wykorzystali upadek Niemca i też sięgnęli po brąz. W innych biegach nie było jednak wątpliwości, że z formą Szwedzi trafili, czego potwierdzeniem były złote medale upolowali w sztafetach.
Trzecie miejsce podium w klasyfikacji medalowej przypadło Szwajcarom, a właściwie Dario Cologni, który po zerwaniu więzadeł w kostce wrócił do biegania krótko przed igrzyskami. Zdobycz Helwetów mogła być jeszcze bardziej okazała, ale w ostatnim biegu na 50 km Dario złamał nartę.
Mimo obstawienia podium w ostatnim biegu na 50 km Rosjanie na pewno nie mogą być zadowoleni ze zdobyczy medalowej. W dorobku mają 1 złoty, 3 srebrne i 1 brązowy medal. Planem minimum – jak przyznała Jelena Wialbe, szefowa tamtejszej federacji biegów narciarskich – było 2-2-1, ale tak naprawdę liczono na więcej, zwłaszcza po sprinterach. Ich jednak nie opuszczał pech, bo wielki faworyt Nikita Kriukow zahaczył o nartę rywala w ćwierćfinale sprintu indywidualnego i na tym jego występ się zakończył, a w finale „drużynówki” podciął go upadający Niemiec, przez co marzenie o złocie trzeba było odłożyć o 4 lata. W finale sprintu indywidualnego wywrotkę, a chwilę później złamanie kijka zaliczył też młody Siergiej Ustiugowe. Wreszcie – w biegu łączonym kij złamał Aleksander Liegkow, a na finiszu Maksim Wylegżanin przegrał walkę o brąz z niesportowo przeszkadzającym mu Norwegiem Martinem Johnsrudem Sundbym.
Ponad plan pobiegli natomiast Finowie, którzy doczekali się nawet złotego medalu w męskim sprincie drużynowym.
Polska zdobycz to oczywiście złoty medal Justyny Kowalczyk. W sumie medale w Soczi „wzięli” reprezentanci dziewięciu państw.
kraj | złoty | srebrny | brązowy | |
1. | NORWEGIA | 5 | 2 | 4 |
2. | SZWECJA | 2 | 5 | 4 |
3. | SZWAJCARIA | 2 | ||
4. | ROSJA | 1 | 3 | 1 |
5. | FINLANDIA | 1 | 2 | |
6. | POLSKA | 1 | ||
7. | NIEMCY | 1 | ||
7. | SŁOWENIA | 1 | ||
7. | FRANCJA | 1 |
Kamil Zatoński