Norweżki spotkały się z dziennikarzami na konferencji, zorganizowanej w Livigno.
Od wybuchu afery związanej z podawaniem leków na astmę nawet zdrowym sportowcom sprawę zdążyły skomentować Marit Bjoergen i Maiken Caspersen Falla (obie stwierdziły: nie byłybyśmy tu, gdzie jesteśmy, gdyby nie leki), na głos dwóch innych znakomitych biegaczek trzeba było poczekać aż do teraz. Therese Johaug czuje się dotknięta sprawą i solidaryzuje się z koleżankami z kadry, choć sama utrzymuje, że astmatyczką nie jest (telewizja TV2 zaznacza jednak, że biegaczka była leczona w związku z problemami oddechowymi przez Kai-Hakona Carlsena, lekarza, który wiązany jest z aferą).
– Jest mi bardzo przykro i czyje się dotknięta tym, jak sprawy się potoczyły. Ludzie powinni mówić tylko o tym, o czym mają pojęcia, a to, co czytałam w prasie, każe sądzić, że w tej sprawie tak nie jest. Ci, którzy nam kibicują przed ekranami telewizora, odnoszą jednak wrażenie, że coś jest nie tak, choć nie jest – powiedziała Johaug na spotkaniu z dziennikarzami.
Heidi Weng uważa, że norwescy biegacze zostali potraktowani niesprawiedliwie, bo żaden z nich nie robił przecież niczego niezgodnego z regułami antydopingowymi.
– Od pięciu lat lam zdiagnozowaną astmę. Powód to fakt, że uprawiam dyscyplinę nierzadko w bardzo niskich temperaturach – przyznała Weng, która w dorobku ma indywidualny brąz w biegu łączonym z igrzysk w Soczi i taki sam krążek za bieg łączony na mistrzostwach świata w Val di Fiemme. W Falun i w Val di Fiemme wraz z koleżankami zdobyła złote medale w sztafecie.
Kamil Zatoński/ tv2