W Jakuszycach będzie po nowemu i staremu: rządzić mają władze spółki i… matka natura. Co to oznacza dla narciarzy?
W austriackim Ramsau i norweskim Beitostolen już na początku listopada usypano 1-3-kilometrowe pętle dla biegaczy narciarskich. Wszystko dzięki metodzie snow farmingu, polegającej na gromadzeniu śniegu pod grubą warstwą trocin. W rodzimych Jakuszycach na takie atrakcje narciarze, spragnieni białego puchu – zwłaszcza po poprzednim, słabym pogodowo sezonie – nie mają jednak co liczyć. Nie będzie też armatek śnieżnych, więc znów wszystko zależeć będzie od matki natury i specyficznego mikroklimatu.
– Mikroklimat: duża wilgotność oraz mgła i deszcze – w takich warunkach o produkcję sztucznego śniegu jest niezwykle trudno. Potrzebne są specjalne armatki (oglądaliśmy takie w Val di Fiemme, mają ich kilkadziesiąt, a każda kosztuje 50 tys. EUR), mocno schłodzona woda, a ponadto wymagane są formalne pozwolenia, także te dotyczące ochrony środowiska – mówi w rozmowie z portalem biegowki24.pl Dariusz Serafin, Komandor Biegu Piastów i członek zarządu stowarzyszenia, zarządzającego jakuszyckimi trasami.
W nowym sezonie, którego start zaplanowano na 1 grudnia, na narciarzy czekać będą nowe-stare trasy: ponownie przygotowywany ratrakiem ma być odcinek wokół Kozińca, łączący Rozdroże pod Działem Izerskim ze Schroniskiem Orle. Przed laty stanowiła także jedną z dróg prowadzących do czeskiego Harrachova. Na to, by biegacze mogli płynnie przekraczać granicę bez ściągania nart szans jednak nie ma.
– Uzyskaliśmy pozytywną opinię RDOŚ i w ciągu kilku dni podpiszemy umowę dzierżawy z Lasami Państwowymi. Ta trasa przechodzi przy byłym granicznym przejściu turystycznym. W innym miejscu na odcinku do Jakuszyc przejazd na stronę czeską na dzień dzisiejszy jest niemożliwy ze względu na czynną linię kolejową. Były spotkania, na których kolejarze przekazali, że ze względów bezpieczeństwa taki przejazd będzie możliwy tylko w przypadku wybudowania wiaduktu nad torami. Na dzień dzisiejszy ratrak na tym odcinku nie ma jak się znaleźć – mówi Dariusz Serafin.
Ratrak nie będzie też jeździł na popularnych trasach w stronę Świeradowa.
– Trasy są ubijane od strony Świeradowa przy pomocy skutera. Nie ma zgody na to, by mógł tam jeździć ratrak – dodaje Dariusz Serafin.
Dla przyszłości Polany Jakuszyckiej kluczowe znaczenie będzie miało to, czy uda się powołać spółkę, jak będzie ona funkcjonować i czy znajdą się pieniądze na konieczne inwestycje. Na razie można odnieść wrażenie, że chemii między uczestnikami stron nie ma, a okazji do sporów nie zabraknie. Zabraknąć może za to pieniędzy, bo inwestycje na Polanie zostały wykreślone z listy głównej tzw. kontraktu terytorialnego i są na liście rezerwowej. Szanse na pieniądze są jeszcze z innego źródła – z funduszy ministerstwa sportu. Ile ich będzie? M.in. od tego zależy, co i kiedy uda się wybudować. Kwoty padają różne – od kilku do kilkudziesięciu milionów złotych.
We wrześniu władze Stowarzyszenia, przedstawiciele Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego oraz burmistrz Szklarskiej Poręby podpisali list intencyjny ws. utworzenia spółki, która miałaby zarządzać ośrodkiem narciarskim.
W myśl porozumienia, Stowarzyszenie miałoby przekazać do spółki cały majątek (budynki, ratraki, skutery itp.), a samo nadal zajmowałoby się organizacją Biegu Piastów i innych imprez biegowych.
– Mamy zapewnienie, że pieniądze z Urzędu Marszałkowskiego dla spółki się znajdą, resztę zapewni ministerstwo sportu – mówi Dariusz Serafin.
Za około 30 mln zł powstałyby dwa budynki trzykondygnacyjne połączone łącznikiem, przejścia podziemne pod trasami na Polanie, nowa strzelnica i rolkostrada. Nie ma natomiast szans na rząd domków, które miały powstać w pobliżu przystanku kolejowego. Mieli z nich korzystać zawodnicy i amatorzy. Prawdopodobnie zostanie wybudowany jeden i mieścić się będzie w nim siedziba stowarzyszenia.
– Na dzień dzisiejszy wszystko idzie w kierunku zawiązania spółki. Jeśli jest jakaś niewiadoma to kto będzie fizycznie zarządzał ośrodkiem (z nazwiska i imienia), bo to ta osoba w znacznym stopniu zadecyduje o przyszłości Jakuszyc. Wiadomo, że pakiet większościowy będzie miał UM i to on zdecyduje o składzie zarządu. Czy będzie to wybór polityczny czy merytoryczny nie wiemy – dodaje Dariusz Serafin.
Pieniądze na utrzymanie tras będzie musiała znaleźć spółka, więc od operatywności jej menedżerów zależeć będzie to, jak długie będą odcinki, jak często ratrak będzie wyjeżdżał na trasy i jak długo będą one utrzymywane. W poprzednich sezonach bywało z tym różnie, a zdarzało się, że stowarzyszeniu brakowało pieniędzy na paliwo (zapewniali je sponsorzy).
Decyzją odnośnie ewentualnego pobierania opłat za trasy także podejmą władze spółki. W wielu krajach takie opłaty są pobierane (zazwyczaj to nie więcej niż 5 EUR dziennie), a kontrole są wyrywkowe. W Jakuszycach o opłatach mówi się od lat, ale na zasadzie dobrowolnej pobierane były tylko przez jeden sezon. Ich substytutem są opłaty parkingowe. Dariusz Serafin nie chce jednak zdradzić, jakie są warunki umowy między stowarzyszeniem a firmą zarządzającą parkingami. Nie wiadomo więc, jaka część tych pieniędzy idzie na utrzymanie tras.
Komandor BP nie zdradza też warunków umowy z dystrybutorem sprzętu Salomona, który prowadził sklep i wypożyczalnię w jednym z budynków na Polanie, a teraz przeniesie się do nowego, bliżej przystanku kolejowego.
– Salomon daje nagrody dla zawodników i przewidywalność. Prowadziliśmy rozmowy z innymi firmami narciarskimi, ale tylko jedna była w stanie zbliżyć się do połowy tego, co otrzymujemy od Salomona – mówi Dariusz Serafin.
Kamil Zatoński
5 komentarz do “Co dalej z Polaną Jakuszycką?”