Martin Johnsrud Sundby, jeden z najlepszych biegaczy ostatnich lat zdradził tajemnicę sukcesu: wystarczy trenować tak, jak Marit Bjoergen.
2005 – 3 złote medale i 1 srebrny na mistrzostwach świata w Obserstdorfie
2006 – tylko srebro na igrzyskach w Turynie
2007 – brąz na czempionacie w Sapporo
2009 – bez medalu w Libercu (miejsca 16, 19 i 14 indywidualnie, dopiero 4. w sztafecie), gdzie królowała Justyna Kowalczyk
2010 – 3 złote medale i 1 brązowy w Vancouver, a później już worek medali z kolejnych najważniejszych imprez narciarskich.
Worek, który rozwiązał się akurat wtedy, gdy Marit Bjoergen świętowała 30 urodziny.
Martin Johnsrud Sundby, który na top wspiął się mniej więcej w tym samym wieku, przyznał w rozmowie z dziennikiem „Dagbladet”, że z podziwem patrzył, jak eksplodowała forma koleżanki z kadry. – Dziwne, że ludzie nie pytali, co zrobiła Bjoergen między 2009 a 2010 r. Przecież w Libercu i Vancouver wystąpiły dwie różne Marit – podkreśla Sundby i choć w Polsce takie stwierdzenia wywołałyby lawinę komentarzy o lekopochodnych przyczynach zmian, to Sundby (który sam jest astmatykiem) radzi przyjrzeć się procesowi treningowemu.
Zmiany między 2009 a 2010 określa mianem rewolucyjnych.
Nie kryje, że zaczął wówczas podpatrywać Marit, był oczarowany i zaciekawiony, a wreszcie zaczął po prostu robić to, co Bjoergen.
–Nie byłem wówczas innowatorem i po prostu skopiowałem schemat, który doprowadził Marit do sukcesów. Rozpocząłem też później współpracę z ludźmi, którzy pomogli Bjoergen – dodał Sundby, który w detale nie chciał wchodził, ale rąbka tajemnicy uchylił Egil Kristiansen, były trener Norweżek.- Cel był jasny: Marit musiała wejść na taki poziom, by walczyć o olimpijskie złoto. Cała reszta – zewnętrzne czynniki, sponsorzy – zeszło na drugi plan, a 100 proc. energii miało być poświęcone treningom – mówi Kristiansen, dodając, że Bjoergen postarała się o lepszy sprzęt i sztab ludzi, którym mogła zaufać.
–Marit zawsze trenowała dużo – podkreśla – ale popracowaliśmy też nad koordynacją kontaktów z prasą, nastawieniem psychicznym i zdrowiem w związku z problemami z astmą.
Bjoergen zwiększyła objętość treningów z 800 do 1000 godzin rocznie, przy czym wzrósł udział spokojnych treningów, co szybko przyniosło rezultaty, potwierdzone w sprawdzianach.
Program, który dziś można określić, jako „nowa Bjoergen” opracował Morten Broten z ośrodka olimpijskiego w Oslo, a wsparcia udzielił Roger Grubben, pracujący ze znakomitym biathlonistą Ole Einarem Bjoerndalenem.
– Kluczowe słowo to przeniesienie energii. Zawsze byłem silny i miałem mnóstwo energii. Ale jeśli nie udaje się jej odpowiednio akumulować, organizm wykorzystuje więcej niż potrzeba. A rzecz w tym, by mieć dynamikę w ciele, czemu służą ćwiczenia siłowe – mówi Sundby, ale dodaje, że „trudno je opisać słowami”.
Choć Justyna Kowalczyk dzieli się zdjęciami i filmami z treningów, to na palcach jednej ręki można zobaczyć takie, na których ćwiczy na siłowni. Polka sama zresztą kiedyś przyznała, że w czasie przygotowań może nawet miesiąc nie chodzić na siłownię, ale zawsze wozi ze sobą trenażer.
Marit Bjoergen ćwiczącą na trenażerze zobaczyć nie sposób, ale filmików z jej ćwiczeniami siłowymi jest mnóstwo.
Warto podpatrzeć.
Kamil Zatoński