
Silny wiatr zmusił organizatorów do odwołania tegorocznego Birkebeinerrennet.
Organizatorzy największego na świecie biegu narciarskiego znaleźli sposób na uniknięcie skandalu, jakim zakończyła się tegoroczna edycja.
– Birkebeinerrennet już nigdy nie zostanie odwołany z powodu wiatru – zapewnia Jo Gunnar Ellevold, dyrektor generalny biegu, który funkcję tę pełni od miesiąca. Jego poprzednik zrezygnował po tym, jak odwołanie biegu ruszyło lawinę krytyki na organizatorów imprezy, która od lat gromadzi na starcie kilkanaście tysięcy biegaczy (limit to 17 tys.).
Przyczyną odwołania był zbyt silny wiatr, wiejąc w niektórych partiach gór między Reną a Lillehammer. Organizatorzy obawiali się, że cześć zawodników może nie być w stanie pokonać nie tylko trudnej trasy, ale też podmuchów wiatru, które osiągały prędkość 20 metrów na sekundę (ponad 70 km/h).
Norweskie portale publikowały w kolejnych dniach listy otwarte od zawodników, zawiedzionych decyzją organizatorów. Biegacze radzili też, by wyznaczyć trasę awaryjną, na wypadek, gdyby w przyszłości miała się powtórzyć sytuacja z lat 2007 i 2014 – w 77-letniej historii imprezy tylko dwukrotnie zdarzyło się, by wiatr przeszkodził w rozegraniu zawodów.
Organizatorzy wyszli naprzeciw tym oczekiwaniom i już wytyczyli zapasowy szlak – trasa biegnie w lesie poniżej Dølfjellet i Raudfjellet. Gdyby bieg miał się odbyć właśnie tam, dystans będzie wydłużony o 6 km z tradycyjnych 54 km.
Birkebeinerrennet to bieg zaliczany do cyklu Ski Classics i Worldloppet.
Kamil Zatoński