Przed czterema laty mówiłem sobie: „nigdy więcej”, ale rok temu znów pobiegłem. I stwierdziłem: szybko tu nie wrócę. A po roku pobiegłem i powoli zaczynam się przekonywać do Biegu Wazów.
Najdłuższy, największy, najbardziej prestiżowy – tak na wstępie relacji z tegorocznego Biegu Wazów komentator TVP Sport Jarosław Idzi opisał imprezę, która odbyła się po raz 93. I choć pierwsze nie jest prawdą, drugie półprawdą, a tylko trzecie prawdą, to chyba trudno znaleźć biegacza narciarskiego, który o tych zawodach nie słyszał. Tylko nieliczni Polacy tam pojechali (w tym roku wystartowało nas ośmioro), a dla mnie był to występ nr 4. Pierwszy – w biegu otwartym, tydzień przed biegiem głównym – w 2011 r. był fajną przygodą, drugi – już w biegu głównym w 2013 r. sporym wyzwaniem, a kolejny – w 2016 – udręką, bo warunki na trasie były ciężkie. „Nigdy więcej” albo przynajmniej „długo, długo nie”. Bo w odróżnieniu od niektórych kolegów przebiegnięcie 90, 120 czy 220 km nie jest dla mnie niczym szczególnie pociągającym, podobnie jak perspektywa spędzenia +/- 6 godzin na trasie. Frustrujące jest to, co dzieje się 1 km po starcie – na podbiegu o długości 2 km tworzy się korek, który odbiera cenne minuty. I choć wspomniany komentator stwierdził, że
„Polacy w tym biegu nie rywalizują, należałoby raczej powiedzieć, że startują”
to dla mnie wynik ma znaczenie, bo pokazuje postęp/regres i zachęca do aktywności.
W 2013 r. startowałem z 7. sektora, w 2016 r. z czwartego, w 2017 r. z trzeciego. Można zgrubnie szacować, że jeden sektor „do przodu” to około 5 minut mniej straty (choć różnicę robi jeszcze to, czy staniemy na początku, czy na końcu). Jak dostać się do lepszego sektora? Trzeba mieć dobre wyniki w liczących się biegach długodystansowych. Najłatwiej o to tam, gdzie akurat skrócą trasę (jak Sgambeda, która rozstawiła mnie w tym roku), gdzie jest dość łatwo (Koenig Ludwig Lauf), albo nie ma mocnej obsady (jak Bieg Piastów).
Do Saelen, gdzie jest start Biegu Wazów, narciarze zjeżdżają grubo przed świtem, by uniknąć nerwówki związanej z dojazdem i by położyć narty jak najbliżej początku sektora. W tym roku byłem o godz. 6.00, a i tak sektor trzeci był wypełniony już w około 80 proc.
Biegacze tłoczą się więc w przy ogniskach, w namiocie, w kolejkach do toalet…
W tym roku całą sobotę przed biegiem padał śnieg, co wzbudziło obawy o to, że tory będą w kiepskim stanie. Obawy powiększyło to, co zobaczyłem na polanie startowej. W piątek, kiedy startowałem w Stafettvasan, tory były idealne.
Obawy na szczęście się nie potwierdziły, choć śnieg nie był zbyt szybki.
Sama trasa z Saelen do Mory do wymagających nie należy. Po pierwszym podbiegu przez kolejnych 20 km teren jest płaski lub jedynie lekko pofałdowany, a jedyną trudnością jest to, że wiatr ma się tu gdzie rozhulać.
Po 24 km – za Mangsbodarną – jest trochę zjazdów, a później pojawiają się podbiegi, kończące się w Evertsbergu. Stąd do mety są już „tylko” 42 km, które zaczynają uciekać dość szybko, bo znów jest seria zjazdów. Po dobiegnięciu do Oxbergu metę już prawie widać – prawie, bo zostaje niespełna 30 km, w tym trochę pagórków, trochę zjazdów i dość dużo płaskich odcinków. Ci, którzy mniej lub bardziej udanie „pchają”, mogą się więc wykazać i z pewnością coraz więcej osób tego próbuje. A że na podbiegach często kończy się to wariacją na temat techniki klasycznej… no cóż, tego, by naruszeń było jak najmniej, pilnują kontrolerzy. Widział ktoś takich na Biegu Piastów? Kontrole dotyczą też śmiecenia na trasie (za śmiecenie poza wyznaczoną strefą można dostać 15 minut kary) i rzeczywiście to działa, choć czasem można było jeszcze natrafić w torze na opakowania po żelach i koncentratach.
Gdzieś między Oxbergiem a Hoekbergiem jeden ze sponsorów ustawił „tunel” z kamerami, które nagrywają chętnych i dają im pamiątkowy film.
Narty Yoko, na których biegłem, „dały radę”, choć wciąż szukam dobrego patentu na to, by na świeżym śniegu jechały jeszcze szybciej. HF6 Swixa + FC6 tej samej firmy nie okazały się złe, ale chciałoby się więcej. Ktoś ma pomysł? Temperatura od -6 do -3, pełne zachmurzenie, dzień wcześniej opady śniegu.
Na odcinku od Hoekbergu do Eldris „złapałem się” za jednym z rywali, dzięki czemu wyprzedziłem jeszcze kilkadziesiąt osób. To najlepszy sposób na ożywienie, bo na tak długim dystansie o „złapanie muła” dość łatwo. Tak, jak o to, że w którymś momencie siądzie psychika albo organizm jako całość, wtedy najważniejsze, żeby nie stanąć. Można sobie w myślach liczyć „raz-dwa, raz-dwa”, można sobie coś zanucić, a niektórzy się modlą, faktem jest, że znów kryzys próbował mnie dopaść jakieś dwa kilometry przed metą. Trochę osób mnie wyprzedziło, ale finisz był na szczęście już blisko. Czas: 5:32:16, o 32 minuty lepszy niż przed rokiem, strata do zwycięzcy wyraźnie mniejsza. W historii najnowszej Biegu Wazów to 7. wynik Polaka>>
Zapisy na 94. Bieg Wazów od 19 marca. Na bieg główny zakończą się pewnie po kilku minutach.
Ktoś chętny?
WYNIKI 93. Biegu Wazów
Mężczyźni
1 John Kristian Dahl, (NOR), Team United Bakeries, 3.57.18
2 Andreas Nygaard, (NOR), Team Santander, 3.57.18
3 Stian Hoelgaard, (NOR), Team LeasePlan, 3.57.18
4 Markus Ottosson, (SWE), Lager 157 Ski Team, Skellefteå SK, 3.57.18
5 Tord Asle Gjerdalen, (NOR), Team Santander, 3.57.19
6 Ilya Chernousov, (RUS), Team Pioneer Investment, 3.57.20
7 Anders Aukland, (NOR), Team Santander, 3.57.20
8 Jens Eriksson, (SWE), Team Santander, Dala-Floda IF, 3.57.22
9 Petr Novak, (CZE), Atlas Craft Team, 3.57.25
10 Oskar Kardin, (SWE), Team Serneke, Östersunds SK, 3.57.26
Kobiety
1 Britta Johansson Norgren, (SWE), Lager 157 Ski Team, Sollefteå Skidor IF, 4.19.43
2 Astrid Öyre Slind, (NOR), Team United Bakeries, 4.21.21
3 Sara Lindborg, (SWE), Team Serneke, Östersunds SK, 4.28.47
4 Emilia Lindstedt, (SWE), TEAM SkiProAm, Falun Borlänge SK, 4.30.57
5 Lina Korsgren, (SWE), Team LeasePlan, Åre Längdskidklubb, 4.33.31
6 Laila Kveli, (NOR), Team Tynell, 4.36.56
7 Heli Heiskanen, (FIN), Team Robinson Petshop Trainer, 4.41.02
8 Nina Lintzén, (SWE), Team igne, Föreningen Studentidrott, 4.43.05
9 Maria Rydqvist, (SWE), Team Ski Pro Am, Älvdalens IF, 4.46.53
10 Monique Siegel, (GER), Team Pioneer Investment, 4.49.09
Polacy
1670 3605 Zatoński, Kamil (POL) H35 05:32:16
73 (K) 19231 Grzebisz, Natalia (POL) D21 05:49:22
7623 8716 Kaszuba, Jakub (POL) H21 08:14:49
8742 15052 Michalski, Maciej (POL) H35 08:51:05
9547 12325 Buza, Konrad (POL) H35 09:24:42
9629 9742 Gebhardt, Jakub (POL) H35 09:28:17
9719 8717 Kaszuba, Zbigniew (POL) H60 09:32:13
9964 8715 Kaszuba, Krzysztof (POL) H21 09:44:59
16 komentarz do “Bieg Wazów da się lubić [RELACJA]”