Z niedozwolonym wspomaganiem był na podium Tour de Ski, bez dopingu pałęta się w szóstej dziesiątce Pucharu Kontynentalnego.
Mowa o Austriaku Johannesie Duerze, który po dwóch latach banicji i dodatkowym roku przerwy wrócił do biegania w oficjalnych zawodach. Po raz pierwszy pokazał się co prawda już w lutym tego roku w popularnym biegu Koasalauf (należy do cyklu Euroloppet) i na dystansie 50 km stylem dowolnym był drugi, ale w zawodach FIS regularnie zaczął występować dopiero od jesieni.
W fińskiej Saariselce (tam startowały m.in. Justyna Kowalczyk i jej podopieczne) w słabo obsadzonych zawodach był 11 w biegu na 10 km techniką klasyczną i 16 w biegu na 15 km „łyżwą”. W obu przypadkach nie zszedł poniżej 100 FIS-Punktów, co jest wynikiem dalekim od takiego, który pozwala myśleć o startach w Pucharze Świata.
Następnym przystankiem było Ramsau, dokąd przeniesiono zawody z St. Ulrich am Pillersee. 31-latek był dopiero 22 w biegu na 10 km „klasykiem”. Na tym samym dystansie w szwajcarskiej Camprze był co prawda piąty, ale nie dość, że przegrał ze znacznie młodszymi Szwajcarami, to FIS-Punktów znów było dużo (a dużo znaczy źle) – 88. Trochę lepsze FIS-Punkty (74) zdobył w minioną sobotę w Valdidentro w Pucharze Kontynentalnym, ale zajął odległą, 50 lokatę w biegu na 15 km techniką dowolną. Dzień później był 52 w biegu na 15 km techniką klasyczną, a do zwycięzcy, Francuza Maurice’a Manificata stracił ponad 4 minuty.
Na razie nic nie wskazuje więc na to, że Austriak wespnie się tam, dokąd na chwilę zaprowadził do doping, czyli do światowej czołówki. Przypomnijmy – Duerr był rewelacją sezonu 2013/2014, kiedy to pokazał się jeszcze przed końcem roku w Davos, zajmując 7. miejsce w biegu na 30 km techniką dowolną. W Tour de Ski był trzeci, ale w czasie igrzysk w Soczi został złapany na przyjmowaniu EPO. Stało się to zresztą nie w Rosji, ale w austriackim Obertilliach, gdzie Duerr wrócił na kilka dni po pierwszym występie i szykował się do biegu na 50 km.
26-letni wówczas zawodnik nie owijał w bawełnę i przyznał, że od 9 miesięcy przyjmował EPO, które kupował od pewnego Serba.
– Muszę przeprosić tych, którzy mnie wspierali, za swoją głupotę. Rozczarowałem siebie, żonę, rodzinę… Wiem, co zrobiłem. To jeszcze do mnie nie dociera, ale to najgorsza rzecz, którą zrobiłem w życiu – powiedział Duerr w wywiadzie dla stacji ORF.
Austriak dostał karę 2 lat zawieszenia, ale jego sprawą nie zajęła się prokuratura, ponieważ Duerr przyznał się do popełnionego czynu i nie był recydywistą.
W Polsce w ostatnich latach jedynym stwierdzonym przypadkiem stosowania dopingu było przyłapanie Kornelii Marek w czasie igrzysk w Vancouver.
O tym, co daje EPO, przeczytaj w artykule dr Natalii Grzebisz, opublikowanym w portalu bieganie.pl>>
Kamil Zatoński