Wielki pechowiec biegowych tras doczekał się pierwszego indywidualnego sukcesu. Norwegowie nadal muszą tymczasem poczekać na triumf w Tour de Ski.
Aleksander Liegkow do tej pory znany był z seryjnego marnowania szans na medale najważniejszych imprez. Dość powiedzieć, że mimo prawie 10 lat startów w zawodach Pucharu Świata (debiut miał miejsce 4 stycznia 2003 r. w rosyjskim Kawgołowie), zaliczeniu dwóch olimpiad i czterech mistrzostw świata w jego kolekcji jest tylko jeden medal – i to za występ w sztafecie (srebro w Sapporo w 2007 r.). Bardziej kibice zapamiętać go mogli z wywrotek (tak stracił szanse na medal w biegu łączonym w Libercu), łamania kijków w ważnych momentach (tak zaprzepaścił medal w biegu na 50 km w Libercu) czy niespodziewanej „zadyszki”, czym przegrał Rosjanom sztafetę w Oslo w 2011 r. Wreszcie – przed rokiem miał ogromne szanse na triumf w Tour de Ski, ale na przedostatnim etapie przez fatalne smarowanie zajął odległą lokatę i nawet najlepszy czas ostatniego etapu dał mu tylko piąte miejsce.
Do tej pory największym indywidualnym sukcesem Liegkowa było drugie miejsce w Tour de Ski w 2007 r. i w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w tym samym sezonie oraz zwycięstwo w Ruuka Triple w 2010 r.
Teraz wreszcie się udało, choć 29-letni Rosjanin pecha nie uniknął. Za przeszkadzanie w finiszu przeciwnikowi dostał w sobotę karne 15-sekund i z pozycji lidera spadł na drugie miejsce w Tour de Ski. Różnica czasowa do Szwajcara Dario Cologni, trzykrotnego triumfatora wielodniówki, była jednak niewielka i Liegkow szybko dogonił go po starcie biegu niedzielnego. Do tej dwójki najpierw dołączył marzący o wygranej Petter Northug (co ciekawe, stawiający przed biegiem na Liegkowa) i wkrótce później drugi z Rosjan Maxim Wylegżanin.
U podnóża stoku cała czwórka zameldowała się więc razem, ale po kilkuset metrach Liegkow przypuścił atak, na który próbowali odpowiedzieć Cologna i Wylegżanin. Northug znów „pękł” i już do końca musiał się raczej martwić o to, czy znów nie przegra prestiżowego pojedynku ze Szwedem Marcusem Hellnerem.
Tymczasem Liegkow nie zwalniał tempa i cały czas utrzymywał bezpieczną, około 25-sekundową przewagę. Około kilometr przed metą Cologna „urwał” się Wylegżaninowi i tu już kolejność czołówki została ostatecznie ustalona.
Liegkow wjechał na metę z 18,7-sekundową przewagą nad Szwajcarem i 40-sekundową nad rodakiem. Northuga, który osiągnął ledwie 29. czas dnia, od Hellnera (miał najlepszy czas biegu) oddzieliło kilka sekund.
Zwycięstwo i zdobycie 400 punktów pozwoliło Liegkowowi na awans na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Walka o dużą Kryształową Kulę zapowiada się na zażartą, bo pierwszą czwórkę dzieli tylko nieco ponad 100 punktów.
Maciej Kreczmer, jedyny z Polaków, który ukończył tegoroczny cykl, zajął 51. miejsce.
Wyniki biegu na 9 km
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata 2012/2013