W niedzielnych team sprintach na mistrzostwach świata w Lahti Polskę reprezentować będą pary Justyna Kowalczyk-Ewelina Marcisz i Dominik Bury-Maciej Staręga.
Polska drużyna kobieca broni brązowego medalu z czempionatu w Falun w 2015. Z tamtego składu ostała się Justyna Kowalczyk, która pełniła wówczas rolę mocnego uzupełnienia dla rozpędzonej i znajdującej się w wysokiej formie Sylwii Jaśkowiec. Po dwóch latach to Kowalczyk ma być „koniem pociągowym”, a Ewelina Marcisz będzie się starać dać z siebie wszystko, by nasza ekipa awansowała do finału. Nie będzie to łatwe, bo na papierze 8-9 ekip wydaje się mocniejszych niż nasza, ale z drugiej strony – sprint rządzi się swoimi prawami, więc awans nie jest nierealny.
Trudno natomiast ocenić szanse naszych panów, którzy wystąpią w dość niespodziewanym zestawieniu. Oczywiście miejsce Macieja Staręgi jest niepodważalne (choć technika klasyczna jest u niego słabsza niż dowolna), ale o Dominiku Burym ze strony jego samego i trenerów słyszeliśmy, że jest typem dystansowca, a do teamu był szykowany Paweł Klisz. W sprincie indywidualnym mu jednak nie poszło, przegrał na dodatek z Janem Antolcem, a po zawodach Maciej Staręga stwierdził, że jeszcze porozmawia z trenerem w sprawie składu na bieg drużynowy. Skończyło się tym, że pobiegnie Dominik Bury.
Do faworytów biegu pań należy zaliczyć Norwegię, Szwecję, Stany Zjednoczone, do walki o medale być może włączą się Finki, Rosjanki i Słowenki.
Wśród panów zestaw jest podobny – Norwegia, Rosja (Siergiej Ustiugow będzie miał szanse na trzeci krążek na tych mistrzostwach), a także Włochy, a w dalszej kolejności Finlandia, Szwecja i Kanada.
Złota bronią Norwegowie i Norweżki.
Kamil Zatoński