Norwegowi znów się upiekło – nie dostał kary za to, że pobiegł niewłaściwym torem.
Kontrowersyjna sytuacja miała miejsce na drugiej pętli prologu Tour de Ski w Oberstdorfie. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata pobiegł prawym torem, którym pokonywana była pierwsza pętla, a nie lewym, którym zawodnicy biegli na drugim kółku. Błąd oznaczał stratę jednej-dwóch sekund, Sundby nie przeszkodził też żadnemu innemu zawodnikowi i być może właśnie to zdecydowało, że sędziowie nie nałożyli na niego 2-minutowej kary, która poważnie zmniejszyłaby jego szanse na powtórzenie triumfu w wieloetapówce z ubiegłego sezonu.
Sundby skończył prolog na 10. miejscu i do Dario Cologni będzie tracił 26.9 sekundy na starcie niedzielnego biegu pościgowego na 15 km techniką klasyczną.
To nie pierwszy przypadek, kiedy Sundby uniknął kary – w biegu łączonym na igrzyskach w Soczi na finiszowych metrach Norweg przekroczył linię oddzielającą jego tor od toru, którym na metę wbiegał Rosjanin Maxim Wylegżanin. Manewr mógł mieć wpływ na rozstrzygnięcie biegu, ale sędziowie mimo protestów Rosjan nie zmienili klasyfikacji i brązowy medal (jak się później okazało – jedyny w dorobku 30-latka na tej imprezie) przypadł Sundby’emu.
Kamil Zatoński