Staręga: Musimy trenować z lepszymi

Najlepszy polski sprinter wraz z kolegami zamierza w połowie maja wyjechać na 4 miesiące do Norwegii. Ale nie za pracą, ale po to, by zwiększyć szanse na spełnienie sportowych marzeń. 

Bez treningu nie ma sukcesów, ale bez pieniędzy nie ma co myśleć o efektywnym treningu. Dlatego czwórka naszych kadrowiczów – Maciej Staręga, Dominik Bury, Jan Antolec i Paweł Klisz – stworzyła projekt „Życie na biegówkach”, którego clou ma być trenowanie w Norwegii, w Lillehammer, pod okiem miejscowego trenera-konsultanta. Pieniądze (150 tys. zł) na eskapadę częściowo zapewni PZN, częściowo wspierająca fundacja, ale gros ma pochodzić ze zbiórki na tzw. platformie crowdfundingowej.

– Skąd właśnie taki pomysł na szukanie finansowania? Z braku alternatywy?
Maciej Staręga: Pomysł narodził się razem z projektem „Życie na biegówkach”. Stwierdziliśmy, że jest to dobre i ciekawe rozwiązanie, z którego nigdy wcześniej nie korzystaliśmy. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
– Ile chcielibyście zebrać, na co mają być wydane te pieniądze?
Na pobyt 4 zawodników w Norwegii przez około 4 miesiące potrzebne jest minimum 120 tysięcy złotych. Duża część funduszy będzie przeznaczona na opłacenie norweskiego konsultanta. Żywność to też spory wydatek, szczególnie dla sportowca, który musi dbać o odpowiednią dietę. Poza tym ceny produktów spożywczych w kraju Wikingów są dużo wyższe niż u nas, dlatego część rzeczy przywieziemy ze sobą. Do tego wszystkiego dojdą opłaty za transport, mieszkanie i jakiś dodatkowy sprzęt.
– Czy PZN zadeklarował jakąś pomoc?
Tak, oczywiście. Prezes Apoloniusz Tajner był bardzo zadowolony z naszej inicjatywy. Z ramienia związku obiecał pomoc po części finansową, po części w kwestii transportu. Na czas trwania projektu mamy otrzymać np. dwa związkowe samochody.
-Jaki jest cel takiego szkolenia? 
Celem szkolenia jest podniesienie naszego poziomu sportowego, przede wszystkim przez konfrontacje i trenowanie z najlepszymi zawodnikami na świecie. Poza tym rozwijanie się pod względem techniki i wizji treningu. W tym ma na pomóc norweski trener – konsultant. Dodatkowo w okolicach Lillehammer (bo w tym mieście będziemy realizować swój projekt) infrastruktura do treningu jest wymarzona -2 trasy rolkowe, siłownia, hala, drogi na uphille, na których jest mały ruch samochodowy. Do tego w okolicznych górach śnieg leży do lipca, więc możemy co jakiś czas pojechać na narty.
-Czym się wyróżniacie w swoim marzeniu, co sprawi, że będziecie przyciągać uwagę?
Jesteśmy czterema przystojnymi i dobrze zbudowanymi mężczyznami, więc na pewno zwrócimy uwagę wielu kobiet :). A tak na poważnie jest to ciekawa inicjatywa, bo wszyscy jesteśmy członkami kadry narodowej seniorów i mimo że mamy zapewnione szkolenie przez PZN, to chcemy pójść krok dalej. Poza tym nasz wyjazd to ma być głośne wydarzenie. Nie tak, że zbieramy pieniądze, wyjeżdżamy i słuch o nas zaginie. To będzie coś w stylu reality show przez social media. Każdego dnia chcemy zdawać jakieś relacje z tego jak tam trenujemy, żyjemy, odpoczywamy i się organizujemy. Blogi, fotorelacje z ciekawych miejsc, krótkie filmiki nie tylko z treningów, ale i z różnych sytuacji życiowych. Wszystko to nie dlatego, że chcemy zrobić z siebie gwiazdy. Przewodnią myślą projektu jest pokazanie młodym ludziom, jak fajnym i ciekawym sportem mogą być biegi narciarskie, a także jak dzięki pomysłom i zaangażowaniu można spełniać swoje marzenia. Wyróżniamy się jeszcze jedną rzeczą. Wiele zbiórek organizowanych jest na zasadzie takiego trochę współczucia. Na przykład ktoś ma ciężką sytuację życiową, czy materialną i nie jest w stanie sam sfinansować swojego projektu, który często jest dla niego ostatnią deską ratunku. U nas fundatorzy będą mogli zainwestować w ludzi, którzy przez swój projekt chcą się odwdzięczyć radością i pozytywną energią z tego co robią każdego dnia.
-W jaki sposób planujecie promować zbiórkę? Czy jest jakaś osoba, która będzie za to odpowiedzialna?
Zbiórkę promować będziemy w każdy możliwy sposób, radio, telewizja, internet.. Ma być o nas głośno. Nad wszystkim czuwać będą ludzie z fundacji Impero sport, która zaangażowała się w projekt.
-Na jakiej platformie i kiedy planujecie założyć konto?
Szukamy jeszcze odpowiedniej platformy, ale najprawdopodobniej będzie to „polakpotrafi.pl” lub „beesfund.com”. Projekt mamy gotowy, jeszcze tylko dopracujemy promocje oraz nagrody za wpłaty i od połowy kwietnia możemy ruszać.
-Skąd pomysł na trenowanie w Norwegii?
Pomysł w zasadzie zrodził się z rozmów w trakcie sezonu. Stwierdziliśmy, że żeby się rozwijać, musimy wyjechać gdzieś za granicę trenować z lepszymi zawodnikami i w lepszych warunkach. Uzgodniliśmy, że Norwegia będzie najlepszym rozwiązaniem, przede wszystkim dlatego, że mają świetne bazy treningowe. Łatwo jest też znaleźć tam sparingpartnerów i trenerów. Poza tym widzimy jak rozwinęli się zawodnicy z innych krajów, którzy zdecydowali się na trenowanie w Norwegii np. Brytyjczycy. Andrew Musgrave, z którym rywalizowałem w juniorach, jest dziś 4 zawodnikiem Mistrzostw Świata na koronnym dystansie 50 km. Amerykanki też często trenują w kraju Wikingów i w ciągu paru lat z drużyny na średnim poziomie stały się jednym z silniejszych zespołów w stawce Pucharu Świata, a w Lahti wywalczyły 3 medale Mistrzostw Świata.

-Jak będzie wyglądać wasz okres przygotowawczy? 
Oczywiście o tym musieliśmy myśleć w pierwszej kolejności. Plan jest taki, że w Norwegi mamy być z przerwami przez 4 miesiące, od połowy maja do połowy września. Tam będziemy raczej trenować sami według planu trenera kadry, ale przy wsparciu norweskiego trenera-konsultanta. Oprócz tego w danym okresie mamy zaplanowane 3 główne zgrupowania kadrowe, w których normalnie będziemy uczestniczyli z resztą zawodników z Polski i pracowali pod okiem głównego trenera kadry. Na jesieni zjeżdżamy do Polski i już wspólnie z resztą kadry przygotowujemy się do sezonu normalnym tokiem. Warto podkreślić, że projekt przewidziany jest na dwa kolejne sezony przygotowawcze. Jest więc w tym wszystkim jakaś wizja, a nie tylko spontaniczny wypad. W końcu jesteśmy profesjonalistami. Uzgadniamy konsultacje z jednym z norweskich trenerów pracujących w klubie w Lillehammer. Jest też plan na to, że główny trener kadry przyjedzie skontrolować nas jak sobie radzimy. Tak poza tym dużo będziemy pracować sami, tak jak w domu między zgrupowaniami, tylko w dużo lepszych warunkach.
-Co jeśli nie uda Wam się zebrać funduszy?
I tak pojedziemy. W końcu inwestujemy w nasze marzenia, a one nie spełnią się same, trzeba im pomóc. To będzie dla nas wielkie wyzwanie, bo przez 4 miesiące będziemy większość czasu poza granicami Polski, ale czego się nie robi dla wyniku. „Jeśli masz coś zrobić, coś osiągnąć, to nie ma żadnego powodu, dla którego miałoby Ci się to nie udać”.

Rozmawiała: Natalia Grzebisz

O projekcie czytaj także w portalu mambiznes.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *