Brązowy medalista biegu łączonego przyznał, że przeszkodził Rosjaninowi Maksimowi Wylegżaninowi na finiszu biegu łączonego. Jury uznało, że wszystko było OK.
Pierwszy protest, złożony przez rosyjską federację na wynik biegu na 30 km (Sundby zajął w nim 3. miejsce, wyprzedzając Wylegżanina o 0,1 sekundy) został przez sędziów odrzucony (Norweg otrzymał jedynie pisemne upomnienie), ale Jelena Wialbe, szefowa rosyjskiego związku, zapowiedziała złożenie kolejnego (co już faktycznie nastąpiło, a formalnie protest złożył Rosyjski Komitet Olimpijski), tym razem do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS).
O co chodzi? Na finiszowych metrach walczący o brąz Sundby niespodziewanie zmienił tor (co jest zabronione, jeśli ma wpływ na wynik) i wjechał przed nartę Wylegżanina. Jury uznało, że Sundby tak czy owak byłby pierwszy.
Po biegu lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata przyznał, że przeszkodził rywalowi, ale zrobił to nieumyślnie. Trudno w to uwierzyć, bo już wcześniej, przed ostatnim wirażem, Sundby zabiegał drogę Wylegżaninowi, który chciał mijać rywala z lewej strony, a później z prawej. W obu przypadkach Norweg zmieniał tor, a w samej końcówce zrobił to ponownie, choć nikt nie przeszkadzał mu w tym, by finiszował w wybranym przez niego środkowym (Dario Cologna był wyraźnie pierwszy).
Sam Wylegżanin nie chciał komentować wydarzeń – stwierdził tylko, że obiektywnie powinni to ocenić obserwatorzy.
W dyskusję włączył się Petter Northug, który w swoim stylu wypowiedział Rosjanom wojnę.
– To już jest wojna. Znając Rosjan, to pewnie nie będzie ich ostatni protest. Widziałem relację i Maksimowi radziłbym poduczyć się finiszu – stwierdził Northug, któremu na ostatnim podbiegu zabrakło sił i zamiast walki o medale pozostał mu spacer do mety – jego strata do Dario Cologni wyniosła 1 minutę i 24 sekundy.
Srebrny medal wywalczył Szwed Marcus Hellner.
Kamil Zatoński