
Niewiele zabrakło, a doszłoby w polskim światku do niecodziennej sytuacji: w biegach punktów byłoby więcej niż w skokach.
Niedziela w Kuusamo stała pod znakiem siarczystego mrozu, który zdecydował nie tylko o przesunięciu o 3 godziny biegu pań, ale także o wycofaniu się kilkudziesięciu zawodników i zawodniczek z rywalizacji. Dotyczyło to w szczególności ekipy norweskiej – zdrowiem ryzykować postanowiła cała szóstka reprezentantów, w tym Johannes Hoesflot Klaebo. Nie pojawił się na starcie również Fin Iivo Niskanen, zwycięzca z soboty oraz m.in. Szwajcar Dario Cologna.
Stworzyło to jednym zawodnikom szanse na powalczenie o awans w biegu pościgowym na 15 km techniką dowolną do czołowej trzydziestki, a innym – o życiowe rezultaty. To ostatnie dotyczy w szczególności Czecha Michala Novaka, który dzielnie ścigał prowadzącą armadę Rosjan. To mu się udało, i choć na finiszu szans już nie miał, to zajął ostatecznie piąte miejsce – najwyższe w karierze.
Wygrał Aleksander Bolszunowi (35:23.7), który w końcówce biegu był najmocniejszy, choć próbował z nim walczyć Siergiej Ustiugow. Jego strata wyniosła 0,5 sekundy. Minimalnie wolniejszy był Artiom Malcw, a czwart miejsce zajął kolejny z Rosjan – Iwan Jakimuszkin (+5,3).
Na 28 miejscu na metę przybiegł Dominik Bury, równieśnik Novaka. Jego strata do Bolszunowa wyniosła 2:26.1 (uwzgldnia ona stratę z soboty).
Pierwsze punkty w tym sezonie zdobyła także Izabela Marcisz, która zajęła 29 miejsce w biegu pościgowym na 10 km techniką dowolną. Zwyciężyła Therese Johaug, która już na drugiej 2,5-kilometrowej pętli odrobiła 14-sekundową stratę do Szwedki Fridy Karlsson. Trzcie miejsce po ambitnej pogoni zajęła Heidi Weng, jedna z ledwie dwoch Norweżek, które stanęły na starcie.
W biegu panów 61 miejsc zajął Mateusz Haratyk, a Michał Skowron 64.
Za tydzień zawody w Lillehammer. Pobiegnie w nich kadra mężczyzn. Panie robią sobie przerwę i wrócą do rywalizacji za dwa tygodni w szwajcarskim Davos.
Kamil Zatoński