Northug, Northug, Northug…

Northug alpe cermis…Norwegowie nie mogą się pogodzić z porażką swojego asa w Tour de Ski.

– Tour de Ski pozostaje dla mnie najważniejszym celem, ważniejszym nawet niż igrzyska w Soczi – powiedział Petter Northug po kolejnej klęsce w wielodniówce. Zajął tu co prawda czwarte miejsce, ale ambicje miał większe. Otwarcie mówił o wygranej, a kiedy po czterech etapach był pierwszy, deklarował, że dopiero doszedł do 100-procentowej formy. I choć kolejnego dnia był drugi w biegu na 5 km w Toblach, to ani bieg na 15 km w Val di Fiemme (gdzie był 28.), ani finałowy etap (tu miał dopiero 29. czas dnia) nie poszły po jego myśli.

– W roli faworyta widziałem Liegkowa – przyznał Northug. Jak dodał, próbował dotrzymać kroku Dario Cologni i Maksimowi Wylegżaninowi, a kiedy to się nie udawało, podchodzić pod Alpe Cermis swoim tempem licząc na osłabienie rywali, ale plan nie zadział. Nie tylko ten. Przed Tour de Ski wiele mówiło się o rozegraniu cyklu tak, by wsparciem dla Northuga byli jego reprezentacyjni koledzy. Wyszło raz – kiedy w sprincie triumfował Finn Hagan Krogh, pozbawiając cennych sekund Dario Colognę. Sam Northug okazał się być jednak ofiarą drużynowej taktyki Szwedów w tym samym etapie – w półfinale skutecznie blokowali mu tor biegu, przez co Norweg nie miał szans na skuteczny finisz.

Northug nie traci jednak nadziei na wygraną w Tour De Ski. Dla niego – jak mówi – będzie to cenniejsze niż olimpijskie złoto w Soczi. Olimpijskie medale ma cztery, w tym dwa złote z Vancouver oraz i 9 z mistrzostwa świata – w tym aż 7 złotych.

Niektórzy eksperci zwracają uwagę, że o zwycięstwo będzie trudno komuś, kto waży 83 kg. Norweg się z tym nie zgadza.

– Problemem nie jest waga. W odpowiedniej formie mógłbym się szybo wspinać. I choć waga nie jest tu moim atutem, to dzięki niej mam czasem przewagę na innych zawodach – powiedział Northug, znany z piorunującego finiszu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *