
Pandemia nie oszczędza nikogo – także organizatorów biegów narciarskich o długiej tradycji. Warto zadbać, by te imprezy przetrwały.
-Jest nam bardzo ciężko – przyznaje w rozmowie z err.ee Indrek Kelk, dyrektor Klubu Tartu Maraton, organizatora masowych imprez sportowych w Estonii, w tym słynnego, majacego 60-letnię tradycję biegu narciarskiego.
Nie dość, że bieg jak mało który w serii Worldloppet odczuwa zmiany klimatyczne (z powodu braku śniegu trzeba było odwołać biegi w 2014, 2016 i 2020 r.), to w tym roku nałożyła się na to jeszcze pandemia koronawirusa. Wybuchła co prawda w marcu (Tartu Maraton miał się odbyć w połowie lutego), ale Klub TM organizuje także biegi, zawody na rolkach i rowerowe.
Tartu Forest Maraton, impreza, która jest największym festiwalem biegowym w krajach bałtyckich i przyciąga około 10 tys. zawodników, w tym roku może się odbyć tylko jako biegu wirtualny.
-Jeszcze zanim narciarski Tartu Maraton został odwołany, sytuacja byla już trudna. Druga połowa 2019 r. nie była dla nas udana, a ostatnich 12 miesięcy skonsumowało nasze rezerwy – przyznaje Indrek Kelk.
Unika mówienia o bankructwie, ale zaznacza, że budżet na ten rok trzeba było weryfikować, a teraz wiele zależeć będzie od tego, jakie kroki podjęte zostaną przez rząd. Chodzi głównie o wsparcie finansowe dla pracowników.
Klub nie jest co prawda zadłużony, ale Kelk nie wyklucza, że przy braku wsparcia z zewnątrz pracownicy będą musieli sobie szukać nowego pracodawcy (wynagrodzenia zostały już zresztą obniżone), bo pieniędzy wysatrczy na co najwyżej kilka miesięcy.
-Mamy nadzieję, że rząd weźmie pod uwagę to, że inicjatywy takie, jak Tartu Maraton i podtrzymanie organizacji imprez sportowych jest ważne z punktu widzenia estońskiej kultury fizycznej. Liczę, że nie zostaniemy zostawieni sami sobie – dodaje przedstawiciel klubu, który powstał w 1991 r.
Tartu Maraton jest organizowany od 1960 r. W tym roku ci, którzy opłacili start zimowy, mogą domagać się zwrotu połowy wpisowego, mogą wykorzystać tę sumę do zapisy na kolejny rok lub podarować pieniądze organizatorom.
Kamil Zatoński