Biegaczka z Tomaszowa Lubelskiego zdobyła pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata.
11 punktów do klasyfikacji generalnej „zarobiła” w sobotnim biegu sprinterskim w Dreźnie zawodniczka, urodzona w 2001 r. To tyle, ile w sumie przez siedem sezonów startów w Pucharze Świata zgromadziła Ewelina Marcisz (już zakończyła karierę). Z biegaczek, które do niedawna stanowiły trzon naszej kadry, więcej przez całą karierę zdobyły tylko Kornelia Kubińska (80) i Sylwia Jaśkowiec (ponad 400) oraz oczywiście Justyna Kowalczyk. Jeśli nie liczyć tej ostatniej, pozostałe na dwucyfrową zdobycz musiały czekać dłużej niż 2 sezony startów. Sylwia Jaśkowiec, która w ostatnim sezonie zdobyła tylko 1 pkt. w Lahti, mówiła, jak na poziomie Pucharu Świata trudno nawet o taki punkcik.
Pewne jest natomiast, że stosunkowo najłatwiej o punkty jest właśnie w Dreźnie, bo na miejski sprint po Tour de Ski nie przyjeżdża cała szeroka czołówka. Na liście startowej było 20 biegaczek, które w ciemno mogły liczyć na punkty, a pozostałych ponad 30 mogło mieć nadzieję, że do Top30 uda im się przebić. Powiodło się Skinder, która zajmując 20 miejsce załapała się na premię finansową z FIS – to okrągłe 100 franków szwajcarskich, czyli około 380 zł (premie dostaje czołowa 20-tka).
Skinder w stawce była najmłodsza, ale to nie znaczy, że w swoim roczniku przerasta rywalki – jej równieśniczki z Norwegii czy Szwecji na razie szans na start w Pucharze Świata nie mają, bo mają silną konkurencję. W Polskiej kadrze większość to natomiast juniorki. Jak poszło pozostałym? Izabela Marcisz zajęła 32. miejsce, Urszula Łętocha 42, a debiutująca w Pucharze Świata Weronika Kaleta była 49.
Kamil Zatoński