Szykuje się rewolucja w biegach narciarskich. Możliwe, że już od najbliższego sezonu dystanse biegów w Pucharze Świata będą takie same dla kobiet i mężczyzn.

Vegard Ulvang, członek komisji ds. biegów narciarskich w FIS, cytowany przez gazetą „Adressa”, przyznaje, że otrzymał wiele apeli ze strony poszczególnych krajów (m.in. Szwecji, USA i Finlandii), by jak najszybciej ujednolicić dystanse, na ktorych startują panie i panowie. Obecnie nawet sprinty zazwyczaj odbywają sie na nieco krótszych odcinkach w przypadku kobiet. Standardem dla nich są ponadto dystanse 10 km, 15 km (bieg łączony) i 30 km. Panowie mają natomiast zwykle do pokonania 15, 30 i 50 km.

Teraz wszyscy mają biegać na tych samych trasach, a standardem mają się stać dystande 10, 20 i 50 km. Miałyby się one pojawić w kalendarzu już od najbliższego sezonu, a także w programie mistrzostw świata w 2025 r.

Postulat ujednolicenia dystansów pojawił się całkiem niedawno, ale – co ciekawe – nie spotkał się z jednoznacznym poparciem kobiet, startujących w Pucharze Świata. Theres Johaug po triumfie na igrzyskach w Pekinie w biegu łączonym na 15 km powiedziała, że taki dystans jest jej zdaniem odpowiedni, choć może lepszym byłoby 20 km. Terese Stadlober, która w tym samym biegu zajęła trzecie miejsce, uważa że stan obecny jest dobry, „bo mężczyźni są silniejsi”. Nie ma więc jej zdaniem potrzeby wydłużania dystansów dla kobiet do np. 30 km w przypadku biegu łączonego. Niewykluczone jednak, że to panowie będą biegać krócej w tej konkurencji, bo FIS ugnie się pod presją lobby szwedzko-amerykańskiego. To właśnie zawodniczki z tych krajów pod bardzo prawdopodobną nieobecność Rosjanek i przy słabszej dyspozycji Norweżek będą w najbliższych latach dominować na narciarskich trasach (a przy okazji w mediach społecznościowych).

Kamil Zatoński