Rosjanin Aleksander Liegkow zwyciężył w biegu na 50 km techniką dowolną w Oslo i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

– Czułem się dziś znakomicie, ale cały czas powtarzałem sobie w myślach, by czekać z atakiem – powiedział Liegkow na mecie prestiżowego biegu w Holmenkollen.

Rosjanin do tej pory znany był raczej z niefrasobliwości taktycznej – wielokrotnie dyktował tempo w podobnych biegach, ale na finisz nie starczało już sił. Tym razem było inaczej, choć wielokrotnie w trakcie ponad 2-godzinnego biegu zwycięzca tegorocznej edycji Tour de Ski wychodził na czoło.

Bieg był bardzo interesujący już od początku, bo po niesamowitej 50-tce w Val di Fiemme biegacze przekonali się, że aby nie dać pola do popisu Northugowi na finiszowej prostej, trzeba atakować już od początku i dyktować wysokie tempo.

Na pierwszej premii punktowej na trzecim kilometrze trzy pierwszej pozycje zajęli Petter Northug, Liegkow i Dario Cologna, ale stawka szybko się porwała, a 3 km później pierwszą ucieczkę zorganizował Szwed Anders Soedergen wraz z mało znanym Norwegiem Simenem Andreasem Sveenem. Po kilku kilometrach zostali wchłonięci przez peleton, ale kiedy narciarze zawitali na stadion, trzech zawodników – w tym dwóch Szwajcarów:  Remo Fischer i Curdin Perl – zdecydowało się nie zmieniać nart, co z miejsca dało im około 30 sekundową przewagą. To wystarczyło, by zgarnęli punkty bonusowe i nie dali szans na to, by w ten sposób Petter Northug odrabiał straty w klasyfikacji generalnej PŚ do ich reprezentacyjnego kolegi Cologni.

Northug wielokrotnie zresztą w trakcie biegu przeżywał ciężkie chwile, ale ostatecznie to on znalazł się bliżej czołówki na mecie – dla super-Dario kluczowy okazał się 38 km, kiedy sił zaczęło brakować, a prowadzący nie zamierzali czekać. Northug szybko wyczuł moment do ucieczki, co było o tyle łatwiejsze, że pomagali mu w tym reprezentacyjni koledzy, zwłaszcza Tord Asle Gjerdalen, który „wiózł” Northuga także wtedy, kiedy po zostawieniu w tyle Cologni króla nart tez złapał kryzys. Ta dwójka to „doklejała się” do prowadzącej cały czas piątki (oprócz Liegkowa byli w niej Norwegowie Sundby i Eliassen oraz Włoch Clara i Rosjanin Czernousow), to od niej odstawali. Na dobre – na 3,5 km przed metą, na podbiegach, na których norweski duet dognali Rosjanin Wylegżanin i Szwed Richardson. Cologna był już wtedy na miejscu pod koniec drugiej dziesiątki.

Walka o wygraną stoczyła się przy wjeździe na stadion. Na ostatnim krótkim podbiegu Liegkow obrał najlepszy tor jazdy, szybko odskoczył na kilka metrów od rywali i prowadzenia nie oddał już do końca. Drugi na metę wpadł Martin Johnsrud Sundby, a trzeci Ilia Czernousow. Northug był dopiero szósty, a Cologna 19.

Na 27. miejscu bieg ukończył Polak Maciej Kreczmer.

Liegkow zdobył w biegu aż 167 punktów – 100 za wygraną i 67 na bonusach (maksymalnie było ich 90), wobec 71 punktów, które przypadły Northugowi i ledwie 45, które na swoje konto dopisał Cologna. To wystarczyło, by całkowicie odwrócić kolejność w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Rosjanin ma teraz 1233 punkty – 12 pkt wyprzedza Northuga i o 15 Colognę.

Do końca sezonu zostały cztery biegi: sprint w Sztokholmie, oraz finałowa rozgrywka w Falun (prolog techniką dowolną, bieg masowy na 15 km techniką klasyczną oraz bieg pościgowy techniką dowolną). Do zdobycia jest maksymalnie 400 punktów.

Wersja do wydruku